![]() |
6 Załącznik(ów)
Gorąco jak diabli , tankujemy, lody. Na stacji benzynowej doganiają na czeskie turatechy, dwa bmw i quad . Trochę drzemy z nich łacha ;)
Gadka szmatka , pytają gdzie bylismy? Ja, że Równa . Oni, że asfaltem przyjechali. Jezu jaka wielka nawigacja w tym BMW ,jak monitor, ile gadżetów. Pytam czy chcą jechać z nami na Krasną ? Popatrzyli na nas , eee raczej nie. Dobra lecimy , afryka nie bardzo chce zapalić, ale za trzecim razem odpala. CRF przodem , rozpędziliśmy się i dupes Africa słabnie , słabnie , w końcu staje . Co jest ? Paliwo ujowe ? Kręci i nie odpala. W końcu po kilku minutach i próbach odpala, pewnie jakiś syf w paliwie. Jedziemy dalej , po drodze, nie wiem gdzie, jemy bardzo dobry obiad i pijemy kwas. Gorąco jak diabli. Powoli odczuwam skutki niewyspania. Dojeżdżamy do jakiejś miejscowości gdzie ma się zaczynać podjazd na Krasną. Google już nic nie pokazuje , garmin pokazuje ścieżkę, ale tej ścieżki nie ma. Jeździmy szukamy, no nie ma. Wojtek pyta lokalesów ? Jest droga, trzeba jechać rzeką, a potem w prawo. Co? Ja pier.. , rzeką na łysym touransie ? Na pewno się wywalę . Kurde miało być turystycznie. Oczywiście wpadamy w rzekę , cud nie wywaliłem się. Wyjeżdżamy , błoto kamienie , koleiny . To ma być droga ? Stajemy . Wojtek idzie sprawdzić. Wraca mina średnia . -Co jest ? -No wiesz tak sobie , ale później jest lepiej. Możemy zawrócić jak chcesz. Idę sam sprawdzić -O kurde , półka skalna po której płynie woda , jak ja mam tam wjechać ? Dalej już w miarę -Nie no, chyba trzeba zawrócić, ale ja pierdziele, znowu ta rzeka . -Ja Cię popchnę, może jakoś wjedziesz -tak na pewno , jak my tę krowę utrzymamy ? wywalę się i tyle... no ale kurde odpuścić , dobra spróbujemy myślę , tzn. Wojtek spróbuje CRF, a ja popatrzę A Wojtek : -To Ty jedź pierwszy, bo jak nie wjedziesz to ja nie będę próbował -Co? Jezu zabije się :) Ruszam , zatrzymuję się na śliskiej betonowej płycie , Africa sunie się do tyłu , Wojtek mnie blokuje. -Ja Cię pchnę ,a Ty próbuj Sam nie wierzę , że się uda . Ruszamy , słyszę tylko Dzida, dzida !!! Gaz i jestem ma górze . Ja piernicze ,na starym tourance , africa to najlepszy motor na świecie. :at: :bow: Potem CRF wskakuje. Ładujemy po dziurach i kamieniach w górę . Wojtek przodem . Sam się zastanawiam gdzie jest limit motocykla, bo mój już dawno został przekroczony. Jadę prawą stroną , dwója na stojąco i lufa :at: Zaczęły się koleiny po krazach . Niestety jazdą prawą stroną szybko się kończy i zsuwam się do koleiny. Drę koleiną jakieś 10-20m i koniec , stoję . Ni w przód, ni w tył. Wojtek wraca pieszo , ile my się namordowaliśmy żeby ja wyciągnąć z koleiny. I co? znowu nie pali , co jest kurde . Stoimy czekamy odpaliła, ale słabo idzie. Ładujemy w górę , w końcu afryka się dusi , gaśnie . Jest na tyle stromo , że nie jestem w stanie jej utrzymać kładę na bok. Wojtek wraca stawiamy, guzik nie pali . Co jest . Dobra dalej nie jadę, w dół zjadę bez silnika tylko co dalej? Wojtek pojechał wyżej i bez torby . Ja kombinuję i co bingo, POMPA !!! Jak mogła, przecież działa od 1992 roku :D Pomijam pompę i cyk , chodzi. Ale robi się dość późno. Wojtek wracamy , daj tylko CRF wjadę sobie kawałek w górę. I to jest jazda , lekko jak rowerkiem. Wracamy tą samą drogą , w dół to już pikuś. Jeszcze ta głupia rzeczka,ślisko ale udało się i to bez kompania. Zaczynamy szukać noclegu bo się ściemnia. Pierwszy hotel miejsca brak , drugi trochę drogo. Podjeżdża kobieta na rowerze , chodźcie do mnie , cena super. Jedziemy za nią , no kurde nieciekawa okolica się robi , jakieś pekinarium :mad: Motory każe zaparkować na placyku , średnio to wygląda idealne miejsce żeby je stracić. -Pani ale nam tu ukradną motory -Nie tu złodziei nie ma , ale sumki zabierzcie bo ukradną :mur: Chwilę się zastanawiamy , dobra spadamy stąd szukać dalej. Kolejny hotel brak miejsc, jeszcze jeden to samo, następny też bez wolnych miejsc. Co jest kurde , garmin pokazuje noclegi jakieś 5km dalej. Wpadamy przez bramę , ognisko kilka aut i domki . Pytam o nocleg , -jest ale nie mamy dwójek , domek 5 osób . -Mogę zobaczyć ? -proszę Idziemy no i jest tak sobie :D Wołam Wojtka , wali trolem , ale jest ciemno, jesteśmy zmęczeni , za to w miarę tanio , bierzemy Wracamy jeszcze do knajpy na kolację , super jedzenie +piwko , tego nam było trzeba. Potem do domku ,prysznic i w kimono. |
Czadowo 😉
|
Pięknie
|
No I takie relacje ponaglają mnie do zakupu drugiego moto na takie szybkie wypady.
Bo I pod nosem I pinkie:) |
Mnie też, nie ma co pitolić, trzeba NAT ogarniać
|
5 Załącznik(ów)
Niedziela
Wstajemy całkiem wcześnie . Trzeba wracać szybko do domu. Ubieramy się , uwielbiam zakładać mokre buty na suche stopy :cold: Na "ośrodku" nie ma nikogo, chyba jeszcze śpią. Odpalamy maszyny , musieli się bardzo ucieszyć , szczególnie z wydechu crfki :D Wcześniej ustaliliśmy , że jedziemy przez Lwów na przejście w Hrebennem, śniadanie po drodze. No i się zaczęło , ukraińskie wyrypane asfalty . Co za dziadoska droga. Jazda na stojąco i ogień żeby przeskakiwać górą , co chwila się zastanawiam kiedy pęknie felga. Zatrzymujemy się , Wojtek musi dopompować koła. -Głodny , jesteś ? -Wytrzymam. Może śniadanie we Lwowie ? -Może być . Jedziemy wyrypami dalej , mordęga trwała długo. I nareszcie normalna droga. Tankujemy , ja nie wiem ile Africa może przejechać bez pompy. Dalej już względy spokój , jedziemy wolno bo crf nie da rady szybciej 100-110. Wpadamy do Lwowa , ja się bardzo cieszę bo nie byłem już siedem lat. W nawi wbijam operę , krążymy fajnymi uliczkami między tramwajami . Parkujemy motory, idziemy się przejść i poszukać dobrego ukraińskiego jedzonka. Wojtkowi nie za bardzo się podoba , trochę narzeka. OK szukamy knajpy, tu MCdonalad, tam sushi , kuchnia włoska , kebab ,bleeeeee , my chcemy ukraińskie jedzenie. W końcu trafiamy do knajpy z UA żarciem, i co? połowy rzeczy nie ma , jak się okazało porcje małe i niesmaczne. Wychodzimy niezadowoleni. Podchodzimy do maszyn i stoi facet na oko 55lat siwy , zagaja o motory , standard. Ale mówi , że sam kiedyś jeździł, taaaa pewnie iżem . Wyciąga sfatygowane już zdjęcie , na nim piękne BMW R w tle niesamowita panorama górska, a obok motocykla ten sam gość tylko 30lat młodszy . Mówi , że to Alpy , no byliśmy zaskoczeni bo wyglądał naprawdę niepozornie. Pożegnaliśmy się i dalej w drogę. Hrebenne , kolejka na pół dnia , ale motory nie czekają :D I rzeczywiście, nikt nic nie mówi jesteśmy pierwsi. Na przejściu podziwiamy urodę pani celnik , oj zostałbym tam z nią wtedy :p Ślinimy się i szczerzymy, musieliśmy wyglądać jak głupi i głupszy. W Polsce to już bez jakichkolwiek problemów , suniemy równo przed siebie. Pod Lublinem czarne ołowiane chmury , rozdzielamy się i spierniczam przed deszczem. Teraz moja średnia przelotowa wzrosła. Duży ruch omijam wszystkie puszki raz z lewej raz z prawej. I niestety już jestem w Warszawie , a jeszcze wczoraj byłem na połoninach. Tęsknota i żal bo jutro do pracy. Ale byłem mega zadowolony z tego wypadu , było wszystko czego potrzebowałem :spontan , nawinięte kilometry , piękne widoki i pogoda. Podsumowując , spontaniczne wyjazdy są najlepsze , a podjechany tourance to najlepsza opona terenowa :haha2: |
hehe dopiero zobaczyłem.Pozdrawiam
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:23. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.