![]() |
:) Czyta się
|
tak właśnie - matjas zostaje specem od kajaków (jak się okaże - nie tylko taka nominacja nań czeka :D)
na gorącej linii dostaję bez przerwy informacje o wszelkich potrzebnych rzeczach, które już wziął, jakie wędki przygotował i że pozwolenia do odłowy już zakupione. zupełnie nie docierają do mnie te wieści, w fabryce wrzuty na łeb coraz grubsze (bo zaraz idziesz na urlop i trzeba to zamknąć) a ja cały czas myślę ile aparatów ze sobą wziąć, jakie klisze, ile baterii i jakich. sprawdzam mapy na Garminie, wgrywam poje i traski, które uroczy kolega tak dokładnie zaplanował i wracam do kabelków. wspomniałem, że nienawidzę się pakować? :p piątek, z roby wyskakuję o16tej (matjas już jedzie) i pędzę się pakować, bom pozostawił wszystko w takim stanie: https://lh3.googleusercontent.com/f5...w1476-h1107-no zdecydowałem się tylko na 3 aparaty, statyw, trochę pierdół dookoła. połowy z tych pierdół oczywiście nigdy nie wyjmę no ale! łachy mniej istotne: https://lh3.googleusercontent.com/R4...=w831-h1107-no matjas w drodze, wciaż plan by wyruszyć na noc, więc pędzikiem mieści się wszystko czary-mary: https://lh3.googleusercontent.com/js...=w831-h1107-no siadam na dupie i czekam. przychodzi totalna zlewa i oczywiście wtedy znak-sygnał "jestem na dole" :D co zrobić, biere parasol i dygam na dół. najpierw widzę WIOSŁA na dachu :haha2: kurde, to jednak prawda. potem wiadomo, ściski, buziaki i tak dalej. szybka narada i ruszamy rano a póki co - bro. |
I to była właściwa decyzja..:Thumbs_Up::beer:
Dawajcie dalej chłopy! |
czyta się. w końcu coś ciekawego. ciągle te motocykle...;)
|
nie chcąc dołączyć do grona twórców wypraw niedokończonych nauczyłem się wklejać fotki :D
zatem zasiądźcie i będzie pisane i wklejane. https://images91.fotosik.pl/21/8ea14...g?t=1534753327 |
samotny, biały żagiel 😂
|
Ty Kubuś uzupełnij swoje zdjęcia bo gdzieś to poszło w pizd albo wyedytuj post.
Zresztą lepszy samotny biały żagiel niż samotny żółty szalik :P m |
Wstajemy sporo przed piątą, szybkie śniadanie i jazda. Cudownie - do tego bez jakichkolwiek korków przelatujemy przez jakby na nowo budowaną stolicę i przez towarzyszące nam dobre 80km prace drogowe wyjeżdżamy poza teren mocniej zabudowany. Astra sobie miło mruczy, jakaś kawka po drodze, tankowanie i jazda... W końcu. Po całym tym planowaniu, przygotowaniach... wiecie jak jest. W końcu w drodze.
Droga w Polsce mija nam jak złoto. Z ciekawszych miejsc przejeżdżamy przez Tykocin gdzie jestem już chyba z 5 raz ale zawsze mi się bardzo podoba, no i stajemy na chwilkę w Korycinie aby zakupić słynne na całą pomroczną sery. Okazało się, że produkowane są jedną wiochę dalej :D ale kupiłem za całe 50PLN całą wielką gomułkę. Pół zapakowano próżniowo na zaś a połowa od razu zaczęła się kurczyć. Zapakowany ser pogrążony w wydobywającym się z niego odcieku jedlismy jeszcze długo na wyjeździe. Nie był już tak cudownie miękki i piszczący w zębach ale i tak było to coś wspaniałego. https://images89.fotosik.pl/21/560407ad4baa159cmed.jpg Tego dnia mamy plan na Tallin bo rano mamy się okrętować na VikingLine. Droga to w zasadzie tankowanie /szukanie LPG/, i jazda... Niewiele się działo. Litwa wita nas opuszczonymi chałupami i jest tego potem sporo przy drodze. Widok dość przygnębiający. Wszędzie płasko i zielono, brak jakichkolwiek reklam ale droga dość dobra i trzymając nasze marszowe 95 jedziemy sobie równo do celu polewając co jakiś czas z przydrożnych napisów w niezrozumiałym dla nas języku: ''PaintBall pifpaf'' to pamiętam do tej pory. Wszędzie na stacjach szukamy słowa 'DUJOS', czy jakoś tak, co oznaczać ma LPG - w głowie pobrzmiewa scenka reklamowa z Dnia Świra. Żartujemy i jedziemy. Respubliki mijają i kiedy wjeżdżamy do Estonii robi się już pięknie lesiście. Pośrodku tego lasu mamy kontrolę uzbrojonych po zęby policjantów. Fakt, nie wyglądamy za pięknie - na dachu wiosła a w kombiaku tylko dwa miejsca, gdzie cała reszta to totalny mandżur. Ale popatrzyli, sprawdzili wnikliwie dokumenty i życzyli szerokiej drogi. Kichy grają marsza i powstaje konieczność zdobycia wrzątku. Jakoś mam to w głowie, że wody czy wrzątku w podróży nikt Ci nie poskąpi i tu spotkała nas niemiła niespodzianka na małej Łotewskiej stacji benzynowej gdzie Łatfianka zażyczyła sobie ponad 1eur za szklankę wrzątku z automatu... Ech Europo... Tak czy owak ziemniaki instant plasticzaną łychą i wio. Pajechali. W tym miejscu jeszcze mała refleksja dotycząca zachowań na drodze... Litwa, Łotwa naprawdę spokój, za to Estończycy po prostu jeżdżą jak w Polsce. Na trzeciego, wyprzedzanie agresywne itd... Czas mija i około 19tej, po 1000km dojeżdżamy do Tallina nad rozległą zatokę w zachodniej części miasta. Na guglu wyglądało to na jakieś wydmy, miejsce raczej odludne i tam mieliśmy się kimnąć a rano atakować na prom. https://images89.fotosik.pl/21/24374e81b4f179e8med.jpg Jestem zajebiście zmęczony, prowadziłem całą drogę, jest mi zimno a tu okazuje się, że morze owszem piękne, MNÓSTWO rosjan, ale jednak musimy salwować się ucieczką bo wylądowaliśmy w jakimś potężnym ośrodku wypoczynkowym. Wszędzie są domki, alejki itp... no nie ma miejsca na namiot czy kimanie na plaskacza. Nie mówiąc już o tym, że do morza samochodem się nie dojedzie. Szybka decyzja i szukamy noclegu gdzie indziej... Powiem szczerze, że trochę się pieprzyliśmy ze znalezieniem właściwej miejscówki co zrzucam na karb niedoświadczenia i zmęczenia gdzie ośrodek diecezjalny chyba już miał urlop... koniec końców podjeżdżamy na nabrzeże, parkujemy do rana na bilecie dostanym od wyjeżdżającego nieznajomego :D i po wypiciu paru bronków lądujemy gdzie tam kto mógł... Tupek koło auta, ja jakoś pozwijany na miejscu kierowcy. W nocy dość zimno więc 'wstajemy' zmięci jak śniadanie w torbie drugoklasisty już jakoś przed szóstą... Odpływamy dopiero za dwie godziny ale, żeby cokolwiek się działo to organizujemy lanie w pobliskich krzakach i szuramy pod szlaban poobserwować przyszłych współpasażerów i co nieco przekąsić. Przez całą drogę do Tallina nie mieliśmy zbytnio kłopotu aby tankować gaz więc zatankowane w PL Pb dowozimy niemal w komplecie do Tallina. Tuż przed miastem kończy się gaz i musimy uszczknąć nieco z naszej żelaznej rezerwy. Wieczorem uzupełniamy i LPG i Pb tak aby na prom wjechać na full i nie zaczynać dnia od wydawania siana w Helsinkach. https://images90.fotosik.pl/21/ed7ff34680908e77med.jpg https://images91.fotosik.pl/21/1d4e359b3265f18fmed.jpg Prom odbija punktualnie i w końcu wylazłszy na pokład i zrobiwszy kilka fotek możemy się oddać błogiemu delektowaniu się niesieniem w nieznane przez statek w kolorze białym... oooj tak. Kawka z bufetu, jakaś woda i powiew bryzy. Cudo. |
Super się czyta :-)
|
Zmieci jak śniadanie :) czekam na dalszy ciąg !
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:38. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.