Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Wilk syty i Jagnię całe, czyli Maroko na zimowo [Marzec 2013] (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=17222)

jagna 22.04.2013 19:06

Lato w pełni, wszyscy jeżdżą, nikt nie czyta, nikt nie komentuje, czas więc kończyć.

A zatem...

Odcinek 12, czyli czekaj tatka latka, a kobyłę wilcy zjedzą

Poranek rzeczywiście nie był łatwy, w szczególności dla Maćka. Cała ekipa (minus Sambor i Wilczyca, którzy są gdzieś w trasie) zbiera się na śniadaniu, Maciek w samotności dochodzi do siebie.

Taki mamy śniadaniowy widok na niespokojny Atlantyk:

https://lh3.googleusercontent.com/-U...0/_IGP9365.JPG

Pakowania niewiele, bo bagaże jadą od wczoraj autem. Drogi też mamy niewiele, dotrzeć do promu w Tangerze, przeprawić się do Tarify i przejechać do Malagi.
Spotkanie z Samborem i Wilczycą ustalone w porcie. Szczególnie dla mnie jest to istotne, bo nie mam biletu na motocykl, w tamtą stronę jechał na busie.

Dojazdu do portu opisywać nie ma po co, autostrada. Jagnięca DR wyciąga z górki i z wiatrem 127 km/h ! Oficjalnie zmierzone jako prędkość maksymalna podróży w Garminie ;)
Łańcuch jest już tak wyciągnięty, że rysuje powoli wahacz…

W porcie czeka nas niemiła niespodzianka. Morze jest niespokojne, promy odwołane.
Jak długo – tego nie wie nikt.

Każą nam jechać do drugiego portu – Tanger Med, skąd odchodzą większe promy, a więc bardziej odporne na wiatr…

Po konsultacjach z Samborem, który ma opóźnienie, postanawiamy przemieścić się 30 km na wschód do Tanger Med.
Niestety razem z nami przemieszcza się ulewny deszcz. Dojeżdżamy zmoknięci i zziębnięci.

Prom odchodzi o 17, czyli mamy 2 h, bilety kupione powrotne. Mnie nagle oświeca, że w tamtą stronę przeprawiałam się osobno z Wilczycą, inną kompanią i mam bilet na inny statek…

Nie bardzo wiem co robić. Nie mam ochoty wydawać 50 E na nowy bilet, mój statek odchodzi planowo o 19, ale ciągle nie ma busa, na który mogłabym się załadować… Kolejny telefon do Sambora, spokojnie dojadą na 19. No to czekam, macham chłopakom na pożegnanie.

I przychodzi mi do głowy, że Sambor ma bilet na statek chłopaków, a nie nasz… W dodatku bus jest na niego, więc musi płynąć razem z busem, a bilety są osobno… Eh, zamieszanie…

W końcu znajomy biały bus pojawia się na horyzoncie, okazuje się , że prom chłopaków jeszcze nie wypłynął, podwozimy więc Sambora, może zdąży się załapać…

Czekamy chwilę na parkingu, czy przypadkiem się nie wróci i obserwujemy marokańskie taksówki…

https://lh4.googleusercontent.com/-6...4/DSC06741.JPG

A jednak. Nie wypuszczą człowieka bez auta… Sambor musi płynąć z busem i basta. Kupuje więc drugi bilet, na nasz prom.

Tymczasem okazuje się, że prom nasz, owszem, jest, ale gdzieś w Hiszpanii jeszcze, i na pewno nie wypłynie o 19. Może o 22, a może nie. Inshallah…

Wszystko fajnie, tylko o 5 rano muszę być na lotnisku, które jest po drugiej stronie cieśniny i do którego trzeba jeszcze 2 h jechać.

Zaczyna mi się robić ciepło. Dzwonię do chłopaków, też jeszcze nie wypłynęli, mają już 4 h spóźnienia. Robi mi się jeszcze bardziej ciepło…

Wjeżdżamy do portu, bajzel jak zwykle, nie wiadomo z jakiego stanowiska co odpływa…

Zaczynam kombinować, żeby jednak popłynąć z chłopakami, bez motocykla, ktoś mnie weźmie na pasażera. Sambor twierdzi, że histeryzuję, ale chwilę myśli, patrzy na zegarek, liczy godziny i już nie mówi, że histeryzuję.

Podjeżdżamy szybko pod prom chłopaków, prawie już zamykają klapę i zaczynamy we dwójkę z Samborem uśmiechać się do obsługi, żebym mogła wejść na prom jako Krzysztof Samboroski (w sumie i tak się już nazwisko nie zgadza). Na początku absolutnie nie, w życiu i nigdy, jednak po 10 minutach wbiegam na trap.

Po czym wykonuję najszybszy sprint życia, biegnąc z powrotem. O mało co nie odpłynęłam z biletami Sambora i Wilczycy!

Chłopaki nieco zdziwione moim widokiem, muszę jeszcze pouśmiechać się do braci GS żeby któryś wziął mnie za plecaczek.

W końcu, 22 z minutami, odbijamy… Ufff…

Jednak to nie koniec na dziś. Koło północy zjeżdżamy z promu (a Sambor z Wilczycą jeszcze nie odpłynęli). Mamy jakieś 150 km do Malagi, gdzie mamy zabukowany hotel.

Nie planowaliśmy jazdy nocą, a jedna z DR nie ma świateł, druga nie chce za toodpalić. Waldkową DR odpalamy z przebojami na pych, a Krzychu robi coś z niczego, czyli ersatzlampę:

https://lh3.googleusercontent.com/-d...2022.45.25.jpg

Ja zasiadam z tyłu jednego z GS1200, ubieram kondom, bo lekko kropi, jest mi sucho, ciepło i śpiąco. I przypominają mi się stare podróże na tylnym siedzeniu GS 1150, po tej samej drodze Gibraltar – Malaga zresztą… Pomruk boxera kołysze mnie do snu i budzę się pod hotelem w Maladze.

Jest 2 w nocy, obalamy Jim Beama i idziemy na godzinę spać.

Teraz dla odmiany nerwy ma Maciek, czy Sambor zdąży dojechać na lotnisko i dowieźć nam bagaże. Zapomniał wyjąć klucze od auta :mur:

O 4 zostawiamy w hotelu motocykle, szpej motocyklowy oraz Maćka i ruszamy na lotnisko.

Tam czeka na nas umęczona ekipa Sambor + Wilczyca (oni nie spali nawet godziny), odbieramy bagaże i to już powoli koniec naszej przygody…

Dziękuję za uwagę :bow:,
oddaję głos do Wilczego Szańca, może Wilczyca opisze swoje ostatnie dni i rajzę przez ¾ Polski z motocyklami na lawecie ;)

Do usłyszenia w następnej relacji ;)

Jagna

PS. Zostało mi jedno niewykorzystane przysłowie: „Z wierzchu owca, wewnątrz wilk”.
Może to o mnie?

Wegrzyn 22.04.2013 19:54

Ja czytam :D Naprawdę kawał przygody :Thumbs_Up: Zmota z lampą bardzo pomysłowa ;)

RAVkopytko 22.04.2013 20:18

Ładnie,Ładnie :bow:

Sprawę koloru pomarańczowego wyjaśniłem osobiście z Wilczycą w Kłodzku :Thumbs_Up: :D

miroslaw123 22.04.2013 20:26

czytamy, czytamy, właściwie to czytaliśmy...:D

motoMAUROxrv 23.04.2013 11:33

Czytamy Jagna -czytamy :D...
Świetna relacja okraszona humorem, mnóstwem fotek i ciekawych szczegółów, -dających KOMPLETNY OBRAZ takiego wyjazdu :drif: :Thumbs_Up:
Właśnie przeczytałem całość po raz kolejny, i traktuję jako rzetelny dokument/instruktaż, -nie tylko na ten kierunek...
Bardzo fajnie opisane są wszelkie możliwe "niespodzianki" z jakimi można mieć do czynienia, a żaden temat nie został pominięty [:lol8:]
Gratulacje i szacunek dla uczestników, oraz Autorek relacji :bow: :brawo: :)

jochen 23.04.2013 15:38

Rozumiem Jagienko, że napisałaś "nikt nie czyta" właśnie po to, żeby potem z satysfakcją zobaczyć chór zaprzeczeń, a zatem się dołączam: czytałem wszystkie odcinki i się mnie podobało. Szkoda, że to koniec.

jagna 23.04.2013 16:31

Cytat:

Napisał motoMAUROxrv (Post 309719)
Świetna relacja okraszona humorem, mnóstwem fotek i ciekawych szczegółów, -dających KOMPLETNY OBRAZ takiego wyjazdu :drif: :Thumbs_Up:
Właśnie przeczytałem całość po raz kolejny, i traktuję jako rzetelny dokument/instruktaż, -nie tylko na ten kierunek...
Bardzo fajnie opisane są wszelkie możliwe "niespodzianki" z jakimi można mieć do czynienia, a żaden temat nie został pominięty [:lol8:]
Gratulacje i szacunek dla uczestników, oraz Autorek relacji :bow: :brawo: :)

staram się, staram... nie koloryzować za bardzo...
staram się opisywać i plusy dodatnie, i ujemne, dopiero wtedy mamy jakiś w miarę obiektywny obraz wyjazdu. Choć opowiedziany przez jedną osobę i tak obiektywny nigdy nie będzie.
Ale skoro reszta uczestników wyjazdu zgodnie milczy, to chyba tak źle nie jest ;)

Niespodzianki są na każdym wyjeździe, ważne, aby umieć z nich "wybrnąć"
potem można je miło wnukom opowiadać...

Cytat:

Napisał jochen (Post 309774)
Rozumiem Jagienko, że napisałaś "nikt nie czyta" właśnie po to, żeby potem z satysfakcją zobaczyć chór zaprzeczeń

nieeee, skąd ;)

Cynciu 23.04.2013 16:53

No, że tak powiem, ja też czytam.
Z zachwytu takie słowa się cinsą w klawiaturę,

że bojąc się bana,

siedzę cichutko ;)

mazeno 23.04.2013 19:29

.........

Cynciu 23.04.2013 20:03

Cytat:

Napisał c2h5oh (Post 309838)

To wstawaj! Przed tobą droga daleka :drif:
ps.
Akcja promocyjno spamowa rozpoczęta:)


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:39.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.