Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23.02.2010, 11:42   #1
sambor1965
 
sambor1965's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,667
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
sambor1965 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 3 godz 32 min 24 s
Domyślnie

Miro przygotował ładna stronke ktora ladnie pokazuje nasza traske po afganskim Wakhanie. Prosze oto link do roboty Miro:

http://motorkar.blog.pravda.sk/detai...25117ecb4ffdf3
sambor1965 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.02.2010, 12:20   #2
Robert Movistar
 
Robert Movistar's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 342
Motocykl: RD04
Robert Movistar jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 dni 3 godz 17 min 22 s
Domyślnie

Wszyscy wiemy że Twój avatar do czegoś zobowiązuje, ale do k...y nędzy nie podpieraj się cudzą robotą.
Fakt, Miro zdolny chłop
Robert Movistar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.02.2010, 12:27   #3
sambor1965
 
sambor1965's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,667
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
sambor1965 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 3 godz 32 min 24 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Robert Movistar Zobacz post
Wszyscy wiemy że Twój avatar do czegoś zobowiązuje, ale do k...y nędzy nie podpieraj się cudzą robotą.
Fakt, Miro zdolny chłop
Moze lepiej bys nam pokazal kilka fotek z Kamczatki zamiast strzepic jezor? Gdzies widzialem ze u nich zima trzyma
sambor1965 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.02.2010, 12:49   #4
Robert Movistar
 
Robert Movistar's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 342
Motocykl: RD04
Robert Movistar jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 dni 3 godz 17 min 22 s
Domyślnie

Zima na Kamczatce? Przecież tam środek lata.
A po drugie w przeciwieństwie do Ciebie nie obiecałem że coś "napiszę" czy "wkleje" w sprawie zimy.
Więc nie czaruj, nie mydl oczu, tylko wywiąż się z obietnicy
Robert Movistar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.02.2010, 17:32   #5
sambor1965
 
sambor1965's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,667
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
sambor1965 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 3 godz 32 min 24 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Robert Movistar Zobacz post
Zima na Kamczatce? Przecież tam środek lata.
A po drugie w przeciwieństwie do Ciebie nie obiecałem że coś "napiszę" czy "wkleje" w sprawie zimy.
Więc nie czaruj, nie mydl oczu, tylko wywiąż się z obietnicy
Jestes upierdliwy jak petent, ktoremu urzednik mowi: Codziennie mowie Panu, by przyszedl Pan jutro, a Pan przychodzi dzisiaj

Ja zas napisalem WCZORAJ, ze cos napisze JUTRO. Jutro sie jeszcze nie skonczylo. Napisze po biathlonie. Szybko pisze
sambor1965 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25.02.2010, 18:34   #6
sambor1965
 
sambor1965's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,667
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
sambor1965 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 3 godz 32 min 24 s
Domyślnie

Na wyrazna prosbe kolegi Samula kontynuuje wątek


Droga, ok niech będzie droga... jest zajebiście wyboista. Wypieprzam się sie po jakichś 500 metrów. Nie mam szansy podniesć motura, nadjeżdża Izi i najpierw strzela mi foto, a dopiero pózniej pomaga kanalia.



Wiemy, że gdzies tu jest guesthouse, jest drogowskaz. Właściwie jeszcze nie działają, ale chetnie nas przyjmą. Trochę jesteśmy zdziwieni, bo biznes jest prowadzony przez Jerome, na oko trzydziestoparoletniego Amerykanina. Jest tu z żoną i dzieckiem, chyba nie mającym jeszcze roku rocznym. Chyba ten Afganistan nie taki straszny. Jerome się autentycznie cieszy na nasz widok. Ustalamy cenę - 15 dolców za noc, z kolacją i śniadaniem.





Okazuje się, że w jest tu trochę więcej mieszkańców. Około 10-12 osób, część z dziećmi. Z USA, Niemiec, Francji, Holandii. Wszyscy pracowali w NGO i teraz tutaj odpoczywają, szukają sensu życia, coś niby robią, mają jakieś obowiązki, ale... Ulokowali nas w pokoju pełnym modlitewnych książek. Podejrzewamy, że są jakąś religijna sektą. Może i są, ale jakąś niezaradną życiowo.
Zepsuł im się Land Cruiser, proponuję więc usługi Iziego. Jest już wprawdzie ciemno, ale z Miro świecimy tak dobrze, że Iziemu udaje się zlokalizować usterkę. Polecił też wymienić wtrysk na czwartym garnku. Powiedział do Jerome, że to jest izi. Jakoś nie wierzyłem by się za to wziął. Okazaliśmy mu jednak litość i Amerykanin nie musiał dopłacać do naszego noclegu.











Następnego dnia wrzuciliśmy jakies śniadanko zachodnio-afganskie i ruszyliśmy do centrum miasta, by zdobyć resztę papierzysk i wymienić kasę. Zajął się tym David, trochę chyba szurnięty (pozytywnie) Anglik, który jest w Afganistanie po raz trzeci. Dwa razy był tu jako żołnierz brytyjski. Tym razem jednak przyjechał jako facet z misją. Pomaga ożywić tu ruch turystyczny - na razie nie ma za dużo roboty... Nie wiem skąd ma tę misję, czy zbombardował kogoś czy kogoś zabił, ale robota która robi jest wielkim wyzwaniem. Podoba mi się gość i mi imponuje. By pojechać dalej potrzebny jest permit od władz lokalnych ( starosta powiatowy?), od policji lokalnej, od policji granicznej i jeszcze od kogoś. Do tego zdjęcia, ksera etc... Nie mamy nic, ale nie jest to problem.
Tylko starosty nie ma, więc może przyjdźcie jak będzie.
- A kiedy będzie?
- No, jak wróci...

Azja. Nie wolno sie spieszyć, znaczy wolno, ale nie można tego pokazać. Poważni faceci nie mogą się spieszyć. Siedzimy więc przed klitką na iszkaszimskim Broadwayu przed siedzibą Wakhan Tourism Cośtam, a przed nami nasze motocykle wciąż otoczone tłumkiem ciekawskich. Z rozmową jest krucho. Nikt nie mówi w niczym zrozumiałym dla nas... Iszkaszim afgański sprowadza się tak naprawdę do jednej drogi, to wokół niej koncentruje się życie. Tu jest bazar, sklepy, restauracje, urzędy. Wpadamy na obiad na pięterko do polecanej nam knajpy. Milutko, dostajemy nawet widelce. Nie jesteśmy jednak w stanie wytłumaczyć, że nie chcemy Mirindy. Wygląda na to, że przemycana z Pakistanu jest dla nas obowiązkowa. Podwyższa to dwukrotnie koszt posiłku, ale cóż...









Czekamy. Nikt nie da nam pozwolenia póki nie mamy tego pierwszego - z powiatu. Gdzieś po południu pojawia się TEN i wystawia papier. Od razu ruszamy z nim na policję. Niestety komendant śpi. Nikt nie ma odwagi go zbudzić. My też.
Kabaret trwa jeszcze parę godzin, ale około 17 ruszamy. David odprowadza nas jeszcze na hm... rogatki miasta. Machamy sobie ręka i dzida. Kamienie są przezajebiste, nie mam pojęcia jak można by zrobić tę trase na mniejszych kółkach. Po kilku kilometrach droga jednak staje się znośna. Niestety co kilkadziesiąt, kilkaset metrów trzeba gwałtownie hamować. Droga jest poprzecinana setkami kanałów nawadniających. Każdy chłop w tym zakątku świata chodzi cały dzień ze szpadlem i wciąż coś kopie. Tak więc jedziemy w rytmie: jedynka, dwójka, trójka, hamulec, o Boże nie dam rady... Jedynka, dwójka...














Droga wije się wzdłuż Pianżu, czasem jest tuż obok rzeki, czasem w odległości kilkuset metrów. Są odcinki kamieniste, ale są i piaszczyste. Tu muszę pochwalić nasz dobór opon. Z tyłu były Dakary E09 a z przodu Treleborgi. Dawały radę bardzo dobrze.
Mamy nadzieję dojechac do Khandudu i zanocować w pobliżu tej nieszczęśnej rzeki. Dzięki temu przekroczymy ją skoro świt, gdy jej poziom będzie najniższy. Niestety natrafiamy na inną rzekę, która szybko studzi nasze zapędy. Zanocujemy po tej stronie i sforsujemy ją rankiem.






Dziwny to był wieczór. Odjechaliśmy kilkaset metrów od drogi przez megakamienie i poszukalismy za skałami ochrony przed zachodnim wiatrem, który pomimo nocy ani myslał osłabnąć. Za stół posłużyła nam skała. Na radzieckich sztabówkach posługując się GPS ustaliliśmy naszą dokładną pozycję obiecując sobie - jutro w Sarfadzie. Miro w obawie przed gadami rozbił namiot a my z Izim zaparkowalismy na glebie. Nie pamiętam już czy był księżyc czy nie, ale pamiętam, że na tle nieba widziałem za sobą zarys Hindukuszu, a gdy spojrzałem w kieunku moich nóg widziałem Pamir. Gwiazdy jak to mają zwyczaj w sierpniu spadały jedna za drugą, a my jak mali chłopcy co rusz pokrzykiwaliśmy: Widziałeś tą?
Wiem, że się pisze "tę", ale gdybym napisał "widziałeś tę" to byście wiedzieli, że robię sobie z was jaja. A my naprawdę tam leżeliśmy pod tymi spadającymi gwiazdami z Hindukuszem za sobą a Pamirem przed sobą i myślelismy sobie jak nam strasznie musicie zazdrościć tego momentu.

Ostatnio edytowane przez sambor1965 : 25.02.2010 o 18:49
sambor1965 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25.02.2010, 22:08   #7
Lewar
Niepozorny
 
Lewar's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Wiocha na Jurze, bliżej Krakowa niż Częstochowy
Posty: 561
Motocykl: Bardzo stara Teresa
Lewar jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 tygodni 20 godz 55 min 55 s
Domyślnie

Bardzo piękna relacja. Muszę jednak skomentować pierwsze i ostatnie zdjęcie.
Sambor Młodzieńcze, dlaczego uważasz, że droga na tym pierwszym jest podła i jak to możliwe, żeś się na niej wy...pieprzył ?
Na ostatnim zdjęciu wyraz czegoś co od biedy można nazwać twarzą ( myślę tu o Izim ) dziwnie kojarzy mnie się z wyrazem pyska mojego labradora nad puszką Chapi Junior dla labradorów.
Czy w onej konserwie na zdjęciu rzeczywiście jest żarcie dla labradorów ?
__________________
Moja jest tylko racja bo to Święta Racja.
A nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza bo moja racja jest najmojsza i tylko ja ją mam.
( Dzień Świra )
Kocham Łódź
Lewar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06.05.2010, 10:36   #8
Izi
 
Izi's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: okolice Wrocławia na wschód bardziej
Posty: 416
Motocykl: RD03, RD04, 2xRD07, RD07A
Przebieg: okrutny
Izi jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 dzień 1 godz 20 min 51 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał sambor1965 Zobacz post
Miro przygotował ładna stronke ktora ladnie pokazuje nasza traske po afganskim Wakhanie. Prosze oto link do roboty Miro:

http://motorkar.blog.pravda.sk/detai...25117ecb4ffdf3
ten link już nie działa ale działa nowy lepszy, szybszy, dokładniejszy

http://www.motorkar.blog.sk/detail-n...25117ecb4ffdf3
__________________
Robert "Izi" Africa
Izi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16.05.2010, 09:55   #9
Izi
 
Izi's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: okolice Wrocławia na wschód bardziej
Posty: 416
Motocykl: RD03, RD04, 2xRD07, RD07A
Przebieg: okrutny
Izi jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 dzień 1 godz 20 min 51 s
Domyślnie

Z tego wzgledu że Sambor się obija, jak zawsze, Miro pije piwo i je chleb, oczywiście, też jak zawsze, a mi sie nic nie chce, też jak zawsze, to tym razem zamieszczam jedno zdjęcie którego tytuł mógłby brzmieć "Co robicie dziewczyny jak nas nie ma w domu".

I może to nas (czytaj Sambora) zmobilizuje do kontynuowania opowieści dalej.
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg Wakhan2009_T2.jpg (419.2 KB, 41 wyświetleń)
__________________
Robert "Izi" Africa
Izi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Mapy Meksyk, Stany jagna Mapy 5 23.06.2011 21:37
Stany 2010 PUFF Trochę dalej 46 02.11.2010 15:17
Prom Rosja-Stany Poncki Przygotowania do wyjazdów 9 06.07.2009 23:34


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:32.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.