18.09.2012, 01:08 | #11 |
Zarejestrowany: Aug 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 1,146
Motocykl: oby złodziej kulasy połamał
Przebieg: :(
Online: 3 tygodni 1 dzień 18 godz 11 min 26 s
|
Szkła zgaduję pewnie 50mm i coś koło 110-135mm....
|
18.09.2012, 09:29 | #12 |
Zarejestrowany: Sep 2012
Miasto: Krasne koło Rzeszowa
Posty: 883
Motocykl: RD04
Przebieg: 99 999
Online: 3 tygodni 23 godz 33 min 29 s
|
Fajne fotki, ale zdecydowanie na żywo, to musi łeb urywać na maxa.
Brawo Panowie za odwagę wyjazdu, zawziętość w postanowieniu i zazdroszczę przeżyć. Namiot w pokoju - widok bezcenny
__________________
Chory na off-road - Discovery I Africa Twin RD04 |
18.09.2012, 10:05 | #13 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: WROCŁAW
Posty: 655
Motocykl: RD07
Online: 3 tygodni 3 dni 2 godz 10 min 10 s
|
Kowal, gratuluję determinacji w sprawach formalnych. Jak widać po fotkach nagroda była tego warta.
|
18.09.2012, 10:09 | #14 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,668
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 5 godz 18 min 56 s
|
A nie mowilem? Musisz Kowal napisac jak to pozalatwiales
__________________
Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz – również masz rację. |
18.09.2012, 11:06 | #15 |
Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Warszawa
Posty: 404
Motocykl: KTM 640 advR
Przebieg: rosnący
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 3 dni 3 godz 53 min 20 s
|
Nareszcie relacja na forum!
__________________
|
18.09.2012, 14:47 | #16 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Częstochowa
Posty: 1,376
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 3 tygodni 4 godz 47 min 14 s
|
Tak jest Majki.
Chciałbym nadmienić, że całą organizacją wyjazdu zajął się Krzysiek- Sambor- ADV Factory. http://www.advfactory.com/pl/index.php Kowal był przewoźnikiem (ja jechałem jako drugi kierowca), ale bez wparcia Sambora stalibyśmy jeszcze na granicy białoruskiej.
__________________
"Ja się nie ścigam, więc nikt mnie nie dogoni." |
18.09.2012, 14:57 | #17 | |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: WROCŁAW
Posty: 655
Motocykl: RD07
Online: 3 tygodni 3 dni 2 godz 10 min 10 s
|
Cytat:
|
|
18.09.2012, 19:41 | #18 |
wolny strzelec
|
Czas i pieniadz i szczescie musi sie zgrac do kupy wtedy mozna ogladac takie widoki.
NIe powiem-zazdroszcze. Super fotki
__________________
Bo do niektorych rzeczy trzeba dorosnac,a do innych jest sie juz po prostu za starym. |
02.11.2012, 12:31 | #19 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Rzeszów
Posty: 132
Motocykl: xt 600 tenere
Online: 1 dzień 21 godz 41 min 37 s
|
Jedziemy w kierunku jednej z największych pustyni - Takla Makan, jest drugą (po Ar-Rab al-Chali) największą pustynią piaszczystą świata, o powierzchni równej 270 tys. km², - bliskiej powierzchni Polski.
Takla Makan w wielu lokalnych przypowieściach tłumaczonej jest jako 'miejsce śmierci'. Przed wjazdem na pustynię tankujemy na jednej z wielu stacji na której obowiązuje zakaz tankowania motocykli prosto z dystrybutora. Zostajemy wyposażeni w czerwone, duże czajniki i w ten sposób transportujemy paliwo do baków. Procedura dość zabawna i pracochłonna ale na szczęście skuteczna. Od tej pory spalanie motocykli liczymy na czajniki. Wzdłuż drogi prowadzącej przez pustynię rosną posadzone przez ludzi krzaki, mają ona za zadanie chronić drogę przed zasypaniem jej przez piasek. Aby utrzymać roślinność na pustyni co 4 kilometry wykopana jest studnia, pozwalają one również uzupełniać na bieżąco zapasy wody. Pierwsze kilometry przez pustynię pokonujemy w burzy piaskowej która ogranicza widoczność do kilku metrów. Mimo to jedziemy dalej, piasek dostaje się wszędzie. O zmierzchu zbaczamy z drogi i nocujemy kilka metrów od niej, niedaleko a jednak miejsce okazuje się bardzo9 klimatyczne i urokliwe. Zostawiamy tam wszystkie graty i na lekko rozpoczynamy zabawę na wydmach, na których znów tracę, kilka dni przed wyjazdem założoną, szybkę motocyklową, widocznie nie jest mi dana jazda z szybą. Kolejnego dnia w czterdziestostopniowym upale pokonujemy resztę drogi przez pustynię, na szczęście już bez burzy pisakowej. Dojeżdżamy w końcu do pięknego, buddyjskiego miasta wykutego w skale a następnie jedziemy w kierunku Kaszgaru. Po drodze spotykamy chińskich motocyklistów objeżdżających swój kraj na wszelkiej maści, od enduro po choppera, motocyklach o pojemności 125. Wieczorem docieramy na miejsce, znów jesteśmy w Kaszgarze.... cdn........... |
02.11.2012, 12:32 | #20 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Rzeszów
Posty: 132
Motocykl: xt 600 tenere
Online: 1 dzień 21 godz 41 min 37 s
|
Powoli żegnamy się z Chinami, wczesnym rankiem wyruszamy z Kaszgaru w stronę granicy z Kirgizją. Po drodze zatrzymujemy się aby zobaczyć najwyższy na świecie naturalny skalny łuk. Łuk Shiptona to miejsce które ciężko znaleźć w przewodniku, niewiele osób tu dociera. Miejscowi nazywają owo miejsce Tushuk Tash, „Dziurawa Skała”. Opuszczamy to magiczne miejsce i przekraczamy granicę chińsko Kirgiską, kierujemy się do pięknie położonego miasta Tash Rabat. Tu dziś nocujemy. Za nasze miejsce odpoczynku służyć będą tradycyjne kirgiskie jurty. Zostawiamy tam wszystkie graty i na lekko wyruszamy zwiedzić okolicę co kończy się szaleństwami po okolicznych górach na wysokości 3700 m.n.p.m.
Następnego dnia opuszczamy Tash Rabat i malowniczymi serpentynami jedziemy nad jezioro Song Kul gdzie spotykamy miejscowych wypasających setki koni. Konie są wszędzie, trzeba bardzo uważać żeby jadąc motocyklem nie zaparkować w końskim zadzie Z nad jeziora Song Kul jedziemy zobaczyć położone na wysokości 1608 m n.p.m. zajmujące powierzchnię 6236 km² największe jezioro Kirgistanu - Issyk Kul. Nazwa Issyk Kul oznacza po kirgisku "Ciepłe Jezioro" - woda w jeziorze jest słona i nie zamarza nawet wówczas, gdy temperatura powietrza spada do -40 °C. Nad brzegiem jeziora znajdujemy przyjemny pensjonat i tam zostajemy na noc. W międzyczasie przez przełęcz Barskoon wyruszamy poszaleć w terenie, szaleństwa kończą się kiedy wysoko w górach zastaje nas ostra śnieżyca, która zmusza nas do powrotu na dół gdzie dalej świeciło słońce. Kirgistan pożegnał nas śniegiem... Następnego dnia wracamy do Biszkeku, pakujemy motocykle i żegnamy się z Azją... To już koniec naszej wspaniałej przygody... Jeszcze tu wrócimy! Serdecznie podziękowania dla całej ekipy za wspólną podróż, szczególnie dla Krzyśka Samborskiego "Sambora" za organizację całego przedsięwzięcia oraz Kubie za ogarnięcie wraz ze mną transportu na trasie Warszawa Biszkek Warszawa. |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Chiny 1934 | Izi | Kwestie różne, ale podróżne. | 8 | 03.07.2014 22:18 |
Azja 2013: Pamir, Chiny, Kirgizja i okolice | sambor1965 | Trochę dalej | 36 | 16.02.2014 01:26 |
Kazachstan-Kirgizja - wyjazd 1-5 lipca. | robinson | Umawianie i propozycje wyjazdów | 2 | 11.04.2013 22:31 |
Chiny jakich nie znamy. | Lepi | Kwestie różne, ale podróżne. | 14 | 23.12.2010 12:55 |