30.05.2024, 16:46 | #2371 |
Zakonserwowany
|
Edukacja ekologiczna w oparciu o zrównoważoną gospodarkę leśną.
__________________
Proszę siadać, się nie wychylać, się nie opowiadać I łaskawie i po cichu i bez szumu i bez iskier Wypierdalać. |
31.05.2024, 09:28 | #2372 |
Zarejestrowany: Jan 2005
Miasto: Piotrków Trybunalski
Posty: 1,087
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 80800
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 1 tydzień 5 godz 53 min 23 s
|
Nam też udało się wczoraj lekko popedałować w okolicach Chęcin
50km i 1500 przewyższenia na pełnym luzie i relaksie E3D47BA6-F0C6-493F-B9B0-F1478F548878.jpg 2908943D-1014-479C-A6C8-E48AD1927F50.jpg BE89E514-AC38-4C71-A07C-E6609CB834A8.jpg 93790D15-CB6E-4779-998C-CF7F9D3D96E3.jpg D155849C-5743-44B0-9543-93BD6B9610DD.jpg EEBF3C0C-070C-4A5A-B45C-DC9CCE057572.jpg 6180B254-599C-47DC-9B21-B33C589F388B.jpg |
31.05.2024, 20:10 | #2373 |
Ropuszku, musisz przyjechać do mnie to zobaczysz ile się na 50 km robi w pionie :-) , wiem , wiem , tak tylko się droczę.
Wysłane z mojego SM-S911B przy użyciu Tapatalka
__________________
Pozdrawiam, łajza na Crf110 |
|
01.06.2024, 11:30 | #2374 |
Moderator
|
Moja ulubiona modyfikacja Tygona - fotelik dla bubka.
__________________
"Jeżeli ktoś ci mówi że jesteś koniem to za pierwszym razem możesz się obrazić, za drugim razem dać w gębę, ale za trzecim razem już kup sobie siodło." |
02.06.2024, 15:53 | #2375 |
Zakonserwowany
|
Fajna pedaliada dziś w sumie wyszła.
__________________
Proszę siadać, się nie wychylać, się nie opowiadać I łaskawie i po cichu i bez szumu i bez iskier Wypierdalać. |
02.06.2024, 20:21 | #2376 |
Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 517
Motocykl: Brak
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 9 godz 40 min 47 s
|
Bardzo zmokłem dzisiaj w Kampi ale zapach nagrzanego lasu po rzęsistym deszczu , bezcenne. No i taki to "badylek" po drodze. 27 m wysokości i 5.9 m obwodu.
|
Wczoraj, 11:24 | #2377 |
Zarejestrowany: Jun 2010
Posty: 521
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 4 tygodni 1 dzień 15 godz 36 min 25 s
|
W 3 dni popełniliśmy 195km.
Dzień 1. Krynica - Tylicz (Objechaliśmy dookoła Górę parkowa, tam jest 8 tras MTB, może kiedyś) Dzień 2. Krynica Zdrój - Nowy Sącz. Aquavelo Alerty RCB straszyły w całym kraju. Zlewa złapała nas na przedmieściach Starego Sącza. Trasa w kilku miejscach miała szutry i w 2 miejscach 30% podjazdu. Ruch rowerowy tylko w okolicach miejscowości uzdrowiskowych. Tego dnia zrobiliśmy 74km 157m up 455m z górki. Ciekawa część zboczem w lesie po szutrowej drodze jest od miejscowości Rytro do Bracice prawą stroną Popradu. W jednej kawiarni w Starym Sączu czekaliśmy 2 godziny, aż się wykropi. Parę która towarzyszyła obok następnego dnia mijaliśmy kilkakrotnie na trasie do Tarnowa. Rynek w Muszynie Po słowackiej stronie źródło z wodą mineralną. Dzień 3. Nowy Sącz - Tarnów VeloDunajec. Rano obudziło nas zwyczajne otwarcie oczu przed budzikiem. Były wątpliwości czy damy radę, a nawet snucie planów na powrót pociągiem. Tego dnia mieliśmy do pokonania 84km 419m up i 505m z górki. Bez mocy... Po śniadaniu i kawie otrzepałem rowery z piachu i zaczęła się "dziewięciogodzinna" jazda. Moce wróciły jakby bardziej niż pierwszego dnia. W Nowym Targu ciekawa trasa na szczycie wałów przeciwpowodziowych. Najtrudniejszy odcinek w miejscowości Dąbrowa. W oddali jezioro Rożnowskie. Widok na jezioro Rożnowskie z przystani Koszarka. Przerwa na kawę i coś. Przeprawa promowa Wytrzyszczka-Tropie z widokiem na zamek Tropsztyn. Wymuszony 25 minutowy postój i przerwa na kanapki, w tym czasie prom ładował baterie pomiędzy 12-13 godziną. A my delektowaliśmy się widokiem na zamek w Tropsztynie i podziwialiśmy błyskawice i granatowe chmury które powoli schodziły nam z drogi. Wałem przeciwpowodziowym prawą stroną Dunajca. Przed Tarnowem. Żeby uniknąć sytuacji z ubiegłego roku na Helu, kiedy się okazało ze nie ma miejsc na rowery w pociągu na kilka odjazdów do przodu, zarezerwowałem wcześniej bilety na niedziele 8:46. Zostało sporo dnia i tak spontanicznie podjęliśmy decyzję, i wylądowaliśmy w pociągu do Krynicy okolica godziny ~18. Trzy godziny i jesteśmy na miejscu, potem jeszcze 2,5 godz autem i można położyć obolałe i szczęśliwe ciało w swojej sypialni. Jakbym miał drugi raz planować tą trasę, albo komuś polecić to zostawić auto w Tarnowie i zabrać Drynde do Krynicy. Można zaoszczędzić sporo czasu. BTW. Pociąg do Krynicy leci z Krakowa. Opis reszty małych incydentów technicznych pominąłem, bo co tu pisać jak na rowerze też wiozę ze sobą pół warsztatu...nawet dętkę, Na przyszłość wiem, że trzeba jeszcze mieć przynajmniej dwie szprychy. Spawarki w punkcie pierwszy nie było.
__________________
Kto prędko daje, ten dwa razy daje. |
Wczoraj, 12:29 | #2378 |
Zakonserwowany
|
Zamieniłem kilka słów z Goprowcami w schronisku na Jaworzynie co do tras MTB, mówili że przy łikendach zbierają po kilku nieszczęśliwców dziennie, którym się wydaje że rower za 30 koła na karbonie pozwoli zapierdalać po singlach. Trasy są powiedzmy wymagające dla kogoś co po górach jeździ kilka razy w roku. Tak że ostrożności i rozwagi.
__________________
Proszę siadać, się nie wychylać, się nie opowiadać I łaskawie i po cichu i bez szumu i bez iskier Wypierdalać. |
Wczoraj, 14:14 | #2379 |
Zarejestrowany: Jan 2013
Miasto: Złotów
Posty: 417
Motocykl: DR 650 SE
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 1 dzień 18 godz 18 min 32 s
|
Weekend rowerowy zaplanowany był od dawna a im bliżej tym bardziej pogoda straszyła burzami. Jeszcze dzień przed wyjazdem żona mówi "może nie brać rowerów jak ma lać całe 4 dni". Uparcie stałem przy swoim, że lepiej zabrać i nie pojeździć niż nie zabrać wcale i być smutnym na wypadek dobrej pogody. Zawsze szukam takiej strony z pogodą, która w końcu pokaże chociaż kawałek słońca i tego się trzymam. Dużo się nie pomyliłem, dwa dni udało się pokręcić po Górach Kaczawskich w pięknym słońcu.
Ostatnio powiększyła się rodzina i motorki postawiłem w garażu, coraz mniej czasu na samotne wyjazdy. Żeby poza robotą chociaż trochę czasu spędzić w terenie razem padło na rowery. Aktywizacja rodzinna idzie w dobrym kierunku, żonie rower leży i się podoba. Marudzi tylko pod górkę ale nad tym pracujemy. Bobas w przyczepce szczęśliwy albo śpi albo wcina bułkę |