DCT+wymuszone hamowanie=problem?

[Africa Tigg]

To może ja dorzucę swoje zdanie, bo zrobiłem kilkadziesiąt tysięcy Afryką z automatem w terenie i popieram zdanie Marcina (44FG). Jak nie umiałem jeździć, to też miałem takie akcje w terenie, że kilka razy prawie motocykl spod dupy mi wyjechał jak odkręciłem manetkę przez przypadek. Potem sporo latałem za KTMami w terenie i coś się nauczyłem, byłem też na szkoleniach adv i teorii coś załapałem, ale głownie to trzeba latać w offie i nabierać wprawy. Teraz już wiem, że kierownica nie służy do trzymania się jej tylko kierowania, więc jak spadam, to nie mam odruchu chwytania się jej i nie zdarza mi się już odwijać. Ale to po latach się łapie i nie jest to wina motocykla. Dla forumowych prawicieli powiem tylko, że od tego sezonu zacząłem latać
Tuaregiem w manualu oczywiście. Wjeździęłem się w niego trochę i przejechałem taką techniczną ścieżkę koło swojego domu obydwoma motocyklami- zjazdy, podjazdy, ciasne slalomy między wielkimi sosnami i Afryka wypadła lepiej dzięki automatowi. Zawsze odpowiedni bieg, nie zgaśnie, pracując tylko gazem można cuda wyczyniać, dupę zarzuca jak złoto, przewaga Tuarego to jego mniejsza masa, więc lepiej w piachu i błocie.
Więc ograniczenia głównie tkwią w kierowcy i jakieś dodatkowe wyprzęgniki, neutrale nie pomogą, bo w razie W to i tak z tego nie skorzystasz, bo sytuacja zaskoczy.
I co wy z tym sprawdzaniem się na wyścigach, może zawody kto wolniej - to jest prawdziwa umiejętność opanowania sprzęta ;-)