Lista każdemu służy jako punkt wyjściowy, moja ulegała modyfikacji po każdym wyjeździe.
A co brać aby się przydało i nie ważyło pół tony to trzeba pojeździć z Sebą. Na integracjach ukraińskich zacząłem go nazywać mesjaszem, jeździł z takim małym plecaczkiem i wszystko tam miał. Pomijając, że zawsze było piwo, chleb i jakaś puszka to jeszcze naliczyłem: dętki, cewki, kilometry drutu, najbardziej potrzebny zestaw narzędziowy, pompka, worek śrubę, nakrętek i innych samych najpotrzebniejszych przydasiów.
Generalnie, zawsze jak się coś komuś rozkraczyło to Seba sięgał do plecaczka i to wyciągał!
Lista, listą ale uczyć się trzeba od zaprawionych w boju.
|