Nie ma o czym gadać - jest to wprost ograniczenie prawa własności. Rozumiem konieczność regulowania populacji zwierząt w odniesieniu do pól uprawnych czy terenów miejskich, ale do tej pory nie trzeba było prawa ograniczającego możliwość dysponowania swoją własnością.
Także jak mi wejdą na działkę, każę sp...lać i widłami pogonię, gdzieś mam takie prawo.
|