Dzień 11-ty-wtorek
Waluś z Edorem znikają już rano, my chwilę po nich. Pogoda nie nastraja do zwiedzania.
Chcemy szybko minąć Trondheim. Przed Orkanger wspaniałe spotkanie…Wujek z ekipą!
Każdy chce coś opowiedzieć, coś pokazać. Wspólna fota i my na trasę Wujkową, A Wujek
na naszą.
Mijamy Trondheim w deszczu, potem już będzie tylko gorzej!
E06 zapchana, leje i będzie burza, a może już jest…są momenty gdzie wiatr chce nas wyeksmitować z drogi, zwalniamy do 20km!...poddajemy się…parking i czekamy.
Trochę przechodzi, 200km dalej ja z Azją składamy broń.
W Walusia wstąpiły demony wojny- Będę jachać do rana!!! – wykrzyknął wskakując na swego rączego rumaka i zniknął wraz ze swymi giermkami.
Hytte nad rzeka Namsen, nawet nie pamiętam miejscowości(200NOK) cicho, sucho i przytulnie. Dostaje esemesa od Dandana: Siema 30 kilo za Oslo, zajebista pogoda!
Dzień 12-ty-środa
Czas zaczyna nas gonić, a my umiejętnie uciekamy w kierunku Bodo.
Wielka brama nad drogą, niczym jakiś portal czasowy, informuje, że wjeżdżamy
do Norwegii północnej
66*33” – krąg polarny. Niby nic, ale jednak jakoś tak inaczej.
10 kilometrów wcześniej minęliśmy znak, że najbliższa tankstele – 90km.
Właśnie przełączyłem na rezerwę! Hmm, będziemy się martwić potem.
W Bodo jesteśmy około 18-tej, następny prom 0015. Zaczyna padać.
Szukamy noclegu, popłyniemy rano o 6tej. Spotykamy ekipę z Raciborza. Mokrzy i zmarznięci…i w wyśmienitych humorach - razem bierzemy hytte(2x4os-400NOK)
Pogaduchy, piweczka i lulu.
O zgrozo! Musimy wstać o 4-tej!!!
Dzień 13-ty-czwartek
4-ta a jednak jakoś rześko i fajnie. Gnamy na prom, kolejka już spora, ale na motongi miejsce zawsze się znajdzie.(291NOK+105NOK pasażer)
3,5 godziny laby. Aldis-litwin z ekipy Raciborskiej oddaje należność Neptunowi.
Chłopina bardzo marnie zniósł tą przeprawę.
Szczyty Lofotów pokrywają grube czapy chmur-zimno.
Po szybkiej fotce w „A” zabieramy się za wyspy.
Każdy kilometr Norwegii zachwyca, Lofoty stawiają kropkę nad „i”
Surowe rybackie wioseczki, zatoczki, fiordziki, a wszystko to w cieniu wspaniałych
szczytów-bajka.
Mam poczucie popełnienie jakiejś zbrodni.
Jeden dzień-choć długi- ale jeden dzień na Lofoty…to zbrodnia!