Odkladajac na chwilkę na bok oczywistą zajebistość wątku podzielę się takim spostrzeżeniem, że po raz kolejny z uśmiechem obserwuje sprzęty na których tam jeździcie.
Nie na darmo mówię ze gdyby jakimś cudem okazało się ze mogę wyjechać het, het, to zrobiłbym to na 125tce.
Już przejadł mi się marketingowy bełkot producentów i wyleczyłem się ze snów o potędze na minimum litrowym adwęczur
Jedyne czego trzeba to czas.