Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19.12.2022, 08:28   #28
trolik1


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Szczecin
Posty: 515
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 100K+
trolik1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 4 dni 8 godz 22 min 36 s
Domyślnie

Piąty dzień: dolina Szimszal.


Lubię takie poranki...

Rano przyszedł do nas nasz gospodarz Selim, z którym wspólnie zjedliśmy śniadanie. Po chwili jednak słoneczko zaczęło naprawdę poważnie smażyć nam glace, więc trzeba było czym prędzej zbierać się do dalszej jazdy.

Nasz nocleg znajdował się na pagórku górującym nad miasteczkiem. Już sama jazda w dół do asfaltu była w związku z tym miłym przeżyciem:-).

Od czasu do czasu mijaliśmy oazy zieleni w morzu skał. W takich oazach przy drodze najczęściej rozlokowane były bazary zaspokajające potrzeby podróżnych

Zdarzały się również często objazdy spowodowane zawalonymi mostami, osunięciami ziemi itd. Z ciężkim sercem obserwowałem walkę tych ubogich ludzi o utrzymanie drogi, która jest ich jedynym połączeniem z resztą Pakistanu.

Zbliżające się skaly Passu były znakiem, że za chwilę będziemy skręcać na drogę wiodącą do Szimszal

Najpierw jednak słit focia!:-)

Droga do Szimszal miała być jednym z "gwoździ programu" naszej wycieczki. Widziałem kilka filmików, rozmawiałem z kimś kto tam był....ale przeżycie tego osobiście to jednak inna bajka. Najpierw jednak trzeba znaleźć drogę do Szimszal, co okazało się nie być łatwym wyzwaniem. Po chwili szwędania się w okolicy Passu udało się na szczęście znaleźć dobrze ukryty zjazd do mostu będącego pierwszą przeszkodą na naszej drodze do doliny.

Wieś Szimszal została utworzona 14 pokoleń temu i zamieszkana jest przez Szyitów Ismaili. Droga do wsi została ukończona bodajże w 2007 roku. Przed ukończeniem budowy ludzie pokonywali tę trasę pieszo, co trwało 5 dni. Do dzisiaj przy drodze widać domy etapowe, w których wędrowcy zatrzymywali się na noc w trakcie podróży. Wieś utrzymuje się z rolnictwa, głównie z hodowli bydła, które wypasane jest na pastwiskach odległych o 3 dni drogi od wsi. Od kilku lat wieś ma również dostęp do energii elektrycznej, która dostarczana jest z małej hydroelektrowni. Najważniejsza rzecz: droga jest piękna i niebezpieczna!:-). Zanim jednak rozpoczęliśmy wspinaczkę trzeba było zatrzymać się na czekpoincie

Za czekpointem była już tylko boska jazda...




Z poniższym filmikiem związana jest ciekawa historia, która może być nauką dla innych motocyklistów. Tuż po wyjeździe z Gilgit zaczęła mi przeciekać prawa laga, ale nie było jakieś tragedii, bo hamowanie było całkiem spoko (hamulec bębnowy) no i jechaliśmy po asfalcie.... Sytuacja zmieniła się kiedy wjechaliśmy w teren, bo brak wlaściwej amortyzacji w kombinacji z totalnie nie-offroadowymi oponami powodował niemiłe wrażenia szczególnie podczas jazdy po małych kamykach i kopnym piachu. Tak właśnie było w sytuacji poniżej-oczywiście musiało się to zdarzyć na najwęższym odcinku drogi, z całkiem niezłą przepaścią tuż obok...:-). Jadąc zahaczyłem przednim kołem o jakiś kamień i ze względu na kiepską amortyzację nie skontrolowałem właściwie przedniego koła. Chwilę później witałem się już z glebą, a przednie koło radośnie kręciło się nad przepaścią....brrrrr. Na filmiku tego nie widać, ale sytuacja miała miejsce może 5 sekund po jego zakończeniu.

Po 6 godzinach jazdy ukazał nam się taki widok:

Po dojeździe do wioski zalogowaliśmy się w pierwszej miejscówce, bo mimo wspaniałych przeżyć głód i zmęczenie dawały nam się we znaki. Gotowanie kolacji troszkę jednak trwało, bo gospodarz musiał rzucić wici że przyjechały żarłoki z Polski!:-). Po chwili ludzie z wioski zaczęli przynosić mięsko, kartofle i inne przysmaki, które pożarliśmy w mgnieniu oka!! Hitem dla mnie były gotowanie ziemniaczki na słono ze szpinakiem. Mniammmmm!
trolik1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem