Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15.09.2009, 12:06   #223
Mirmil
 
Mirmil's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: mielec
Posty: 1,682
Motocykl: pilnie sprzedam
Mirmil jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 1 tydzień 5 dni 4 godz 25 min 39 s
Domyślnie

Po dluzszej przerwie witam ponownie i zabieram sie za nadrabianie zaleglosci.

Po pobudce w srodku nocy poszlismy z zolnierzami do ich obzowiska,kilka kilometrow polna droga,potem przez laki do jakiegos opuszczonego gospodarstwa.Byl srodek nocy,zolnierze nie pozwolili nam uzywac latarek,Roman szedl w klapkach,kilka razy zassaly mu sie one w blocie,ciezko bylo je odnalesc po ciemku.
W obozowisku rozbilismy nasz namiocik,posrodku namiotow wojakow i poszlismy spac,deszczyk lekko mrzylm bylo ponad 20 stopni.
Na drugi dzien zolnierze dali nam snaidanie-kakao i kanapka z konserwa.Zaczelismy rozgladac sie po obozowisku.Krecilo sie okolo 40 zolnierzy,wyposaznych we wszytsko,co mozna przyniesc na plecach-karbiny maszynowe,CKMy,karabiny snajperskie, mozdzierze,radiostacje itp itd,Saperzy mieli do pomocy psy .Wojacy byli ty po to,by pilnowac,chronic ekipe niszczaca plantacje koki.A pracownikow bylo okolo 80 osob,
ktorzy wyrywaja z korzeniami drzewka koki,a koke
najczesciej sadza wlasnie Guerilla,ktorzy z produkcji i sprzedazy cocainy
maja pieniadze na swoje utrzymanie.I podobno jest tak,ze nawet jak wojsko
znajdzie wiesniakow sadzacych koke,to im nic nie robi,bo wiesniacy to robia
troche z przymusu guerilli,a troche dla zarobku-bo czesto nie maja duzej
mozliwosci zarobienia pieniedzy w inny sposob.A jak wojsko znajdzie
miejsce,gdzie sie przetwarza koke,albo porcjuje,to niszcza i strzelaja sie z guerilla.Tylko,ze na guerille to tu mowia na wszystkich,ktorzy sa wrogami
panstwa i mieszkaja w gorach,w dzungli.A do wyrywania i niszczenia koki
rzad zatrudnia tych samych wiesniakow,ktorzy czasami ja sadza-zeby im dac
pieniadze i zatrudnienie.A oprocz tego w grupie niszczaca koke sa tez
inzynierowie,medycy,sluzba techniczna,kucharze.Guerilla czesto zastawia pulapki.wiec zolnierze maja do
pomocy psy,ktore potrafia wykryc miny i materialy wybuchowe.Ale jak napada
duzo wody,miny sa pod woda,nie mozna pracowac,bo psy nie wyczuwaja min.

Jak nas to wojsko przeprowadzilo do swojego obozowiska,na drugi dzien
jeden inzynier,ktory troszke mowil po angielsku opowiadal,ze wojskowi
maja podsluch guerilli ,ktorzy mowili cos o dwoch gringo,z niebieskimi oczami,jasna
skora,ktorzy jada na motocyklu.i nie wiadomo,czy chcieli cos nam zrobic,ale
wojacy zabrali nas w bezpieczneijsze miejsce.

Wiec wyladowalismy na biwaku wojska i rozkoszowalismy sie cisza przed burza.
__________________
niejedna przestrzen jeszcze moj uslyszy glos
super miejsce i cudowni ludzie www.misja-kamerun.pl
Mirmil jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem