Wkładki maja woje plusy i minusy, jak wszystko. Jeżeli się jeździ po kamienistych rejonach (i wcale nie trzeba naparzać na złamanie karku) to wkładki potrafią uchronić oponę/obręcz przed uszkodzeniami. Najgorsze są przecięcia bocznej ścianki opony tuż nad stopką (tak załatwiłem nową tylną oponę w Rychlebach na końcówce SuperFlow, jak mi przednie koło podbiło kamień na sztorc i tył idealnie w niego trafił). Takich rzeczy mleko nie zaklei, więc albo dętka albo łatanie opony...
Wkładki coś ważą, lubią się napić mleka (trzeba dolewać), bywają upierdliwe przy montażu i potrzebne są inne zawory (żeby wkładka ich nie zatykała).
Wg mnie na tył w góry ma to sens, szczególnie jak nie używa się mega odpornych/ciężkich opon (np. DD, DH casing) i lubi się mieć lepszą przyczepność = mniejsze ciśnienie. I nie musi być to CushCore, bo faktycznie kosztuje duuużo. Ale są tańsze rozwiązania, np: ARD Nukeproof, HuckNorris, Effetto Mariposa, itd. Szukać promki i można coś fajnie wyrwać.
Ps. niektórzy robią ze sznura dylatacyjnego, ale jest jednak dość miękki i nie wiele pomaga...
Tu do poczytania:
https://www.1enduro.pl/opony-enduro-wkladki-tubeless/
__________________
Afra - jedyna, wierna kochanka!!!!
Pożegnane bez żalu: 990S, 690R, DR650SE, XF650