Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07.08.2009, 19:45   #20
deptul
 
deptul's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Katowice
Posty: 1,249
Motocykl: RD07a
deptul jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 39 min 57 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał bajrasz Zobacz post
-Przewodnik Pascala pisze…
Przewodnik Pascala…… ta… Klasyk. Nie nadaję się nawet do wytarcia tyłka. Choć można nauczyć się czytać między wierszami i wtedy jest lepiej. Np. „Kem – zagubione miasto gdzieś na dalekiej północy…”, czyli już wiadomo, że jak się zagubiło to raczej przez ostatnich kilkadziesiąt lat żadna firma remontowa go nie odnalazła.
Wyczytałem, że Pietrozawodsk jest miastem bliźniakiem dla Sankt Petersburga a że Leningrad ominęliśmy szerokim łukiem, więc namówiłem chłopaków na zwiedzanie. Trochę marudzili. Zwłaszcza taki jeden, co wszystko już widział a u niego w Niemczech to nie takie Pietrozavodzka som
W końcu po tym jak przeczytałem im barwny opis miasta, w którym przepiękną ulicą z trylionem knajp, sklepów i wszystkimi innymi znanymi ludzkości atrakcjami dojeżdżamy do równie ślicznego nabrzeża – dali się przekonać. Mówić już nie potrafili – zmęczenie dało o sobie znać, ale kiwnęli głowami. No i pojechaliśmy a jak dojechaliśmy to jeździliśmy, jeździliśmy i szukaliśmy tej promenady. Mój wewnętrzny spokój zakłócał widok dwóch pomników mijanych raz z prawej raz z lewej. Pascal napisał, że dostali je od Szwedów i chyba Amerykanów. Chyba jakaś syrenka i dziewczynka?… w każdym bądź razie miła odmiana, bo nie czołg, nie duży walec, nie mały walec, nie dwa czołgi, nie działo przeciwlotnicze, nie bohaterski traktor, nie statek bohater, nie ciężarówka odlana w betonie, nie wódz wielkiej rewolucji i nie bohaterski czerwonoarmista w skali 8 000 000:1. Po prostu coś, co jest ładne i tym samym kłuje w oczy na tle wszechobecnej bylejakości. I te pomniki miały stać na naszej trasie. I stały tylko reszta jakoś nie pasowała do opisu… No nic to! Powiedzieliśmy za Małym Rycerzem i postanowiliśmy załatwić sprawy związane z meldunkiem. Mocno po czasie, ale lepiej późno niż wcale- tak myśleliśmy. W tym celu udaliśmy się na pocztę. Po wejściu do budynku tłum spojrzał na nas i nastała cisza przerywana tykaniem zegara… No, ale przecież nie będziemy tak stać i czekać aż wybije pełna i pokaże się kukułka, bo jeszcze jakaś starowinka raczy zejść. Jak zwykle pierwszy zagadał nasz lodołamacz i z ledwie słyszalnym niemieckim akcentem, wyłuszczył Pani z okienka o co nam kaman. Pani pokiwała głową i przyniosła formularze. Tak na oko z pół kilo. Powiedziała co mamy wypełnić, więc zajęliśmy się lekturą. Fa fffa ffffaaa ffffaaaamiiiiillllllliaaaa! Przeczytał uradowany Myku. Ja wydukałem coś od siebie i w tej chwili zrozumieliśmy, że nie będzie łatwo. Miła Pani pośpieszyła nam z pomocą i doprecyzowała informację mówiąc, że jak to wszystko wypełnimy to mamy to zanieść na pocztę główną. Wytłumaczyła też gdzie znajduję się ta poczta a na odchodnym dodała, że najlepiej jak pójdziemy tam w poniedziałek, bo wtedy będzie otwarte. Była sobota i tak skończyła się nasza przygoda z meldunkiem. Nikt nigdzie go od nas nie wymagał.
Według Pascala podróż z Kemu na Sołowki biała być dużo tańsza niż z Bielomorska. Nie wiem ile powiedzieliby w Bielomorsku ale w Kemie kwota ta była nie do zaakceptowania. Może sprawiała to magia niemieckiej rejestracji Myka, która uruchamiała w umysłach tubylców jakiś mnożnik Nie wiem ale było drogo, zwłaszcza że motocykle też chciały zobaczyć wyspy

Ostatnio edytowane przez deptul : 07.08.2009 o 19:47
deptul jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem