Na wyjeździe z Gabonu mieliśmy sytuację, że wielki szef od pieczątki poszedł sobie wcześniej do domu na Wielkanoc, przez co mieliśmy w perspektywie 5 dni kiblowania na granicy.
Zasugerowałem wtedy, że w tej sytuacji to pierdolić pieczątkę i jedziemy, co nie spotkało się z entuzjazmem. Na szczęście wielki szef na chwilę wrócił i udało się zdobyć pieczątkę, a teraz się zastanawiam nad ewentualnymi konsekwencjami mojej propozycji