Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18.06.2015, 20:43   #245
tommi

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Jun 2013
Miasto: Łazy k/Magdalenki
Posty: 1,434
Motocykl: RD03
Przebieg: 65496
tommi jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 2 dni 23 godz 32 min 10 s
Domyślnie

Dzwona miałem i ja...
Jechaliśmy z kumplem offem wzdłuż Wisły w stronę Puław. W miejscowości Radwanków Królewski, skręciliśmy w prawo w drogę-groblę szerokości jednego pasa - po lewej żywopłoty, po prawej trawa, chaszcze metr-półtora wysokości i skarpa 3-4 metry w dół, poniżej sad. Jest pięknie. Dwójeczka, 40 kmh i jedziemy. Nagle, 6-7 metrów przed moim kołem (jadę prawą stroną drogi, kumpel 2-3 długości motocykla za mną lewą) z dołu, z prawej strony wyskakuje rozpędzony ciągnik z zapiętą przyczepą. Nie widziałem go przez te chaszcze i ukształtowanie terenu. Uznałem, że nie ma szans na jego ominięcie - z lewej zywopłot, z prawej skarpa - - w dole była wyjeżdżona w sadzie ścieżka, którą ciągnikiem chciał wyjechać na główną - biegła ona równolegle do drogi, po której my jechaliśmy, więc ciągnik robił najazd i skręt 180 stopni - rozpędzony, bo górka spora. Hamulec i kładę moto na lewą stronę. Niestety, łapie przyczepność i robię highside'a - lecę sobię i stop-klatka - przyjebie w ciągnik czy nie..? Pierdolnięcie na łapy, bark, i jak się okazuje prawy bok glowy, drugi fikołek zakończony w połowie, przez walnięcie w ciągnik. Kumpel mówi, że fartownie, bo w tylne koło...
Stoję i czuję się jak w Las-Vegas Parano - świat jest żółto-zielony, z ciągnika wyskakuje bosy typ, w podwiniętych dresach i koszulce na ramiączka. Klnę na niego, żebym mi motocykl podniósł, ten przeprasza, ze mnie nie widział, że on papierów nie ma i panie ratuj, ja Ukrainiec, dopiero co do roboty przyjechałem.. Afryka stoi, mozna pomyślec o sobie - nic nie boli, ale czuję się średnio i jakoś tak kość obojczyka dziwnie wystaje...Wsiadam do ciągnika, chce do gospodarstwa i do karetki. Typ podwozi mnie z 200 metrów i odjeżdża. Opiekuje się mną gospodarz (pozdrawiam Pana, Panie Gontarz), jak się okazuje nieczynny już motocyklista ("pewnie żeś pan przedniego hamulca użył, stąd wywrotka. Ja 40 lat ani razu przodem nie hamowałem...")
Wzywamy policję i karetkę. Pierwszy jest radiowóz, krótki wywiad, test na %, dokumenty i zgarniają kumpla z gospodarzem na poszukiwania sprawcy i miejsce zdarzenia. W międzyczasie przyjeżdża erka, krótki wywiad, wenflon, morfina, jest dobrze. Szpital, bla bla bla, nastawianie obojczyka, blee blee blee. Kolejne rtg i decyzja, że zostaje w zajebiście wygodnym, gipsowym bolerko pieszczotliwie nazywanym ósemką.
Do rzeczy:
- policja była z poza rewiru, wg nich na 80% droga z której wyjeżdżał ciągnik to wyjazd z posesji. Mapy kartograficzne potwierdzają - jest to jedna działka, bez dzielącej jej drogi, więc raczej jego wina.
- do dzisiaj nie wiadomo czy ciągnik/gospodarstwo miało ubezpieczenie
- nie wiem czy przy policji ukrainiec przyznał się do winy
- sam mam wezwanie na komendę na 24/06 - pan starszy przez teleefon oznajmił mi, że nie może do mnie nikogo podesłać z mojego "rewiru", bo sprawa nietypowa, więc musi osobiście mnie przesłuchać - nie doszlo do fizycznego kontaktu pojazdów oraz zdjęcia miejsca zdarzenia zostały zrobione po usunięciu pojazdów - sfotografowane zostały tylko ślady hamowania i szlifa afry oraz ślady opon ciągnika

W związku z powyższym - czy na zlożenie zeznań jechać na luzie czy już teraz szukać asysty prawnika?

A tak w ogóle, to wkurwiony jestem na maksa, bo afra była rozebrana do gołej ramy, wypiaskowana, wyproszkowana, wyszykowana na lata, a obawiam się, że kask pójdzie na półkę na dluższy czas - rodzinka i w sumie ja wystraszyliśmy się trochę.
Zapomniałem dodać, ze jak sikam i schodzę po schodach to boli mnie głowa. O obojczyku, skręconej kostce, zbitym biodrze i plecach nie wspominając

Przed:


Po:


Cała historia "renowacji":
https://drive.google.com/folderview?...WVwb2JHM1VXY3c

Ostatnio edytowane przez tommi : 18.06.2015 o 21:10
tommi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem