Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09.02.2014, 02:19   #100
wilczyca
 
wilczyca's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2011
Posty: 1,343
wilczyca jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 22 godz 35 min 12 s
Domyślnie

Hehehe, tu 5 – 1 – 7…

Cytat:
Napisał zipo Zobacz post
Krotko musze tez skomentowac tych"mechanikow"
co to rura I w droge...co za buraki
Kiera musi powinna byc wymieniana zawsze...
Eh.. to, jak się zajęli moją krzywą kierownicą nie zaskoczyło mnie. Byłam wręcz pełna podziwu dla perfekcji, jaką uzyskali… To było takie… „po naszemu”, że prawie się wzruszyłam.


Cytat:
Napisał Paluch Zobacz post
Ehhh kurywa. gdzie Ty masz głowę? Na końcu kolumny pojazdów zawsze jedzie gościu w Thalii w kapeluszu w kratkę i skręca w lewo. Powinnaś wychlastać sobie te równe ząbki, pogruchotać szczupłe odnóża i zedrzeć wilcze futerko z klaty to byś się nauczyła, że kolumnę pojazdów bierze się prawą po poboczu . Dobrze jednakoż, że dychasz bo piszesz. To pisz.
Paluchu, nie było pobocza, był krawężnik… Nie spodziewałam się gościa w kapeluszu, bo z autopsji podejrzewałam, że na początku kolumny w lewo będzie skręcać parkująca niedaleko ośrodka egzaminacyjnego eLka, ale do tego parkingu było jeszcze paręset metrów, więc nie opłacało się JESZCZE zwalniać. Droga, w którą skręcił kraciasty, jest relatywnie nowa, więc zaskoczył mnie tym manewrem. Ale wilcze futerko ocalało, chociaż najadło się strachu. Dzięki za troskę…

Cytat:
Napisał Raviking Zobacz post
Nie było pomarańczowych paznokci
Ravi… spójrz tylko… Chyba nie wierzysz, że nie użyłam pomarańczowego…

DSC00407.JPG

IMG-20130923-WA0003.JPG

Cytat:
Napisał bajrasz Zobacz post
eee tam czytamy...krew była, sex był, kapelusznik w reno również i motocykle dla pokolenia 60+, to co niby teraz się wydarzy?...zawieje nudą...ot co.
Bajraszu, uwaga… zawiewam! Dzisiaj bez wywlekania flaków duchowych. Dziś trochę Anglii dla oczu…
Weekendowe, letnie wyjazdy… Bardziej lub mniej skonkretyzowane. To akurat te drugie…
- Ej, Magda! Patrz, tu na mapie jest taka jakby wyspa… - zagaduję młodą znad google maps… - Isle of… Sheppey…
- Nad wodą? – pada najważniejsze dla Magdy pytanie.
- No tak…- dookoła jest woda. Uszka się jej zastrzygły…
-Możemy jechać. A daleko to? – prośba o drugą w kolejności ważną informację.
- Nie… rzut beretem.
No to lecimy… historia obrazkowa pewnego zdechlaka…



Plaża kamienisto-muszelkowa...



Przepraszam, muszelkowa, z dodatkiem kamyków. Niesamowite... szeleszcząca plaża. Chrupiąca... Kieszenie pełne łupów muszelkowych... i nie tylko...





A oto i zdechlak...



I jego krótka historia...
Otóż tym zezowatym wzrokiem ściągnął moją uwagę, kiedy spacerowałyśmy z Magdą w poszukiwaniu zakręconych i stopopodobnych muszli... Spojrzał tymi swoimi oczkami i zajarzył błyskawicą przeszywającą mu mózg, niemal jak Harry Potter... Podeszłyśmy zafascynowane Jegotwardomościem. Jegowielkotwardomościem. Jak się okazało po bliższych oględzinach: Jegowielkotwardopowalającymsmrodemmościem.... Yh! Chwila walki oczu z nosem. Szczelina w mózgu wyzwala konkretny odorek... Ale. Ale! Wieje!
- Pokażmy go Banditosowi! - na genialny pomysł wpada Magda.
- eee, ja go nie zabieram, chyba że Ty. - podpuszczam ją.
- Dobra. - zaskakuje mnie tą odpowiedzią. Podnosi delikatnie za twardy pancerzyk z obu stron, ustawia na zawietrznej, czy tej drugiej, w każdym razie poza zasięgiem naszego węchu i idziemy... Idziemy sobie w trójkę.
Oczywiście Banditos bardzo się ucieszył na widok dodatkowego koleżki do browcal. Ten zajął strategiczne stanowisko przed nami i zaczął przyglądać się nam z równym zainteresowaniem, jak my jemu. W końcu coś się miedzy nami podziało... pojawiła się jakaś chemia jakby... Chyba wiatr zmienił kierunek... Dławiący odór zaparł nam dech w piersiach.
- Zrób coś, Magdo! - zajęczał Banditos.
Magda zaplanowała utopić smutne, aczkolwiek toksyczne oczka w czeluściach ujścia Tamizy... Wstała, z godnością odrzuciła gęste blond włosy i wzięła rozpęd... Jednym celnym uderzeniem poruszyła Śmierdziela z posad, jednak... kto by pomyślał... szrama dzieląca jego ciało na pół ustąpiła miejsca przestrzeni kosmicznej i uwolniła zgniły "mózg" wprost na magdziny but... Mina sprawczyni... ruszcie wyobraźnią

A jej buty nocowały później w naszym wspólnym jeszcze wtedy pokoju... Koszmary gwarantowane... Duch Śmierdziela krążył po sypialni jeszcze przez tydzień. W formie wonnej...

DSC09270.JPG

DSC09254.JPG

A tu kolejny spontaniczny wyjazd dwóch dziołszek Wpizdu Weekendowe.
Moja współlokatorka sięgnęła po przewodnik jUKejowski i na oczy padł jej widok lawendowych pól... Fotka dawała po oczach kolorem, uczyniła nieodwracalne zmiany w mózgu Magdy i już miałyśmy zaplanowany sobotni wyjazd. Dokąd? Na północny-wschód. W kierunku Norwich.
- Gdzieś tam po drodze będą. Jest ich ponoć fh.j. - Logicznie zakomunikowała M. - A przy okazji zahaczymy o jakąś plażę...
No tak. Woda musi być.

A po drodze:





DSC09511.JPG

Organizacja prowiantu. Przerwa na sikanie zaowocowała łupem w postaci czegoś wyglądającego na jadalne. Wyglądającego...



DSC09516.JPG

DSC09518.JPG

Poszukiwania lawendy skutkują odnalezieniem wrzosowisk... Też jest pięknie... Drogi nieautostradowe są rozkoszne... Uraczają człowieka pięknymi widokami...

DSC09573.JPG



Docieramy nad pierwszą wodę. Jest ładnie, ale nie jest to jeszcze Ta Wielka Woda... Jesteśmy w Orford i rzeka Alde tylko udaje morze. Wpakowałyśmy się w ślepą uliczkę. Nie no, miałyśmy dotrzeć nad morze. Trzeba sprostać temu prostemu zadaniu.







Brniemy na północ ku naszemu przeznaczeniu. Pól lawendowych jak na złość nie ma. Ale jest ciepło, słonko świeci, rozglądamy się wokół leniwie sunąc wąskimi uliczkami wśród wysokich żywopłotów, zupełnie nie w stylu kurierek... O, minęłyśmy jakąś tabliczkę wskazującą na obiekt turystyczny...
Wpadnijmy zobaczyć co tam jest... To Leiston Abbey...



















Jest... plaża [zapomnij o piasku...], woda... wiatr... i nawet rybka. Upolowany uprzednio burak pastewny nie spełnił jednak naszych oczekiwań.

IMG-20130804-WA0001.JPG

I kolejny nowo poznany przystojniak na plaży...



kszyyyykszyyyyykszszształcą te podróże...
__________________
Choćbyś życie swe włożył w wilka wychowanie, szkoda trudu; wilk wilkiem i tak pozostanie.
wilczyca jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem