odc 2.
W maladze na lotnisku oczekiwał na nas Kowal. Zapakował całość do busa jak barany i za 10 minut mogłem cmoknąć trampa w owiewkę.
Trochę tęskniłem. Od razu zaczęliśmy objuczanie osiołków.
Leo, widzisz to
Jeszcze kawka i dzida.
Mamy dziś do przejechania jakieś 130km do Algeciras. Tam znaleźć spanie. Rano na prom i podbijamy Maroko.
Za nami w kolejności: Niski, Szparag i Michał. Trampki oczywiście na czele
Ostatnia szansa na zakup alko
Kawalkada startuje z Malagi i sunie unijnymi asfaltami. Jest późne popołudnie, słoneczko ostro przypieka a ruch się wzmaga. Na jednym z licznych rond miła Hiszpanka postanowiła wbić się pomiędzy motocykle i zabiera za sobą Niskiego. Majestatyczny szlif tenery wieńczy manewr. Zanim ustało tarcie pomiędzy Niskim a asfaltem, spod kasku dały się słyszeć urywane słowa:
w morde..., kamera..., nagrało się?
Straty w sprzęcie i ludziach nieznaczne. Możemy jechać dalej. Po drodze ostatnie zakupy i po bilety na jutrzejszy prom. Negocjacje cenowe trwały ponad godzinę ale w końcu udało się. Są bilety. W międzyczasie ktoś zgasił światło, zrobiło się ciemno jak w psiarni a my jeszcze mamy znaleźć nocleg. Tu przydały się rady Kowala. Cofnęliśmy się kilkanaście kilometrów i mamy spanie w dobrej jak na unijne warunki cenie. Namiotów nie mamy ale jest na kempingu zadaszenie pod którym pakujemy się w śpiworki. Raniutko dzida na prom.
Wiem, wiem, czekacie na fotki z Maroka. Ale po kolei. w końcu tam dojedziemy
ups, uprzedziłem zdarzenia.
A tak w ogóle, to ma ktoś jeszcze chęć poczytać i pooglądać Maroko?