4 DZIEŃ
Rano wracamy do Berane i zmieniamy opony w zakładzie Miloša i Dana. Szybko i w miłej atmosferze (5âŹ/komplet). 2 tygodnie wcześniej byli u nich
Czarnuchy z Polski, którzy zostawili u nich opony dla kumpli, którzy przyjadą tu za jakiś czas (przyznać się: kto to?
). Jemy śniadanko w Andriejevicy i jedziemy w kierunku malowniczego jeziora Rikovačko.
Dojazd do jeziora bardzo przyjemny ale coś czułem, że nie będzie łatwo. Na samym szczycie spacerujemy pośród kamiennych chat górali, którzy wypasali tam niegdyś owce. Później dość ostry zjazd, miejscami po luźnym klińcu i... wąska, leśna, bardzo stroma dróżka wprost do jeziora. Niestety pokonuje nas ostatni odcinek: jest tak stromo, że masa motocykla przegrywa z hamulcami. Wycofujemy się po blisko godzinnej walce... Szkoda...
W drodze powrotnej spędzamy kilka chwil z potomkami tamtejszych górali, rodziną Popovič, racząc się czarnogórskim winem domowej roboty. Słuchamy opowieści, historii ich rodziny. Aż chciałoby się zostać tam dłużej...
Dojeżdżamy na nocleg tuż przed Žabljakiem. Jutro Durmitor i tylko szkoda, że prognozy pogody są dla nas mało łaskawe. Miejmy nadzieję, że się nie spełnią...
Dystans: 220 km
MNE