Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15.07.2013, 11:40   #50
Lewar
Niepozorny
 
Lewar's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Wiocha na Jurze, bliżej Krakowa niż Częstochowy
Posty: 563
Motocykl: Bardzo stara Teresa
Lewar jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 tygodni 21 godz 28 min 41 s
Domyślnie

No, dobrze, ponieważ jesteście grzeczni a ja mam chwilkę to zapodaję.

W planach miałem zwiedzenie Tetova z klasztorem derwiszów ale jak wjechałem do tego miasta i zobaczyłem dziki tłum ludzi, bezładnie zaparkowane samochody, korki na ulicach i wszechobecne góry śmieci, to sobie odpuściłem. Z pierwszego napotkanego bankomatu wziąłem ichnie dinary i pospiesznie wróciłem na swoją ulubioną niby autostradę, z której zaraz za Gostivarem z ulgą skręciłem w kierunku Parku Narodowego Mavrovo.
Między zjazdem z E-65 a Jeziorem Debar wiedzie cudna droga wzdłuż rzeczki Radika. Po lewej rwący nurt rzeki, po prawej skały i poprzylepiane do nich malownicze wioski ze strzelistymi wieżyczkami minaretów lub z kopułami monastyrów.



P1010925.jpg


P1010930.jpg


P1010935.jpg



Tak się zauroczyłem widokami, piękną pogoda i spokojną jazdą, że przegapiłem zjazd do wsi Rostusza, gdzie mieści się jeden z najważniejszych zabytków Macedonii – Klasztor Św. Jana Bigorskiego. Postanawiam nie wracać. Nie sposób zobaczyć wszystkich monastyrów. Trzeba trochę odetchnąć. W końcu to urlop.
Wieczorem docieram do Jeziora Ochrydzkiego i rozbijam graty na małym rodzinnym kempingu Rino w miejscowości Kalista N 41 09 17 E 20 39 03


P1010939.jpg


P1010941.jpg



Z czystym sumieniem mogę polecić to miejsce każdemu, kto poszukuje ciszy i spokoju. Interes jest prowadzony przez dwóch sympatycznych braci i ich matkę. Na miejscu jest restauracyjka gdzie można zjeść genialną troć kupowaną od miejscowych rybaków. Jest piwo, rakija, wi- fi i mała prywatna plaża.
Koszt rozbicia namiotu to 7 Euro. Właściciele mają także jakiś pokój za 10 Euro.
Towarzystwo jest mocno międzynarodowe. Zapoznaje się z czwórką młodych Nowo-Zelandczyków, którzy od roku podróżują kamperami po Europie. Niestety na moje pytania jak to się robi, żeby podróżować nie pracując, odpowiadają mocno wymijająco.
Jest małżeństwo Niemców- emerytów mieszkających na stałe w Grecji i, o dziwo, mówiących po angielsku. Ich kamper ma wszystko co może mieć kamper, łącznie z wielkim ogniwem słonecznym o lodówce i telewizorze nie wspominając i nawet są sympatyczni – jak na Niemców.
Są francuscy emeryci, którzy podróżują rowerkiem typu tandem. Oboje są już mocno po 60-tce ale daj mi Boże taką kondycję jak oni mają w tym wieku.
Na jedną noc zjawia się tez samotny holenderski motocyklista na TDM. Na pytanie czy lubi podróżować samotnie, po jakichś 2 minutach namysłu odpowiada – TAK. O, myślę sobie, niezły dziwoląg, podobny do mnie. Usiedliśmy sobie przy stoliczku, przy piwku i przyjemnie pomilczeliśmy z 15 minut. O 5 rano spakował się i pojechał. Z tego co udało mi się z niego wydusić to do Albanii.
Ale najfajniejsi byli jednak Czesi. Ze Słowianami najłatwiej znaleźć wspólny język nawet jeśli podróżują motocyklami znanej niemieckiej marki. Chłopaki podali mi swoje imiona ale zapomniałem, więc dla wygody nazwijmy ich Jirzi i Zdenek. Połowa Czechów tak ma.
Tak więc Irzi i Zdenek na swoich Wszystkomających Motocyklach znanej niemieckiej marki w tych swoich dedykowanych kufrach, tankbagach i workach Touratecha mieli wszystko a nawet jeszcze więcej. Rozkładane foteliki, stoliczki, kuchenki, pojemniki na wodę do picia i do mycia, łączność blututhową, gepeesy sresy i dupesy. Zdenek miał nawet swoje ulubione kolbaski zakupione w swoich osiedlowych potravinach i obawiam się, że miał także dedykowane do nich cerstwiny oraz liofolizowane knedliczki. Z jedzenia nie mieli tylko bramborków i piwa, które to piwo żłopali w nieprawdopodobnych ilościach zaopatrując się w restauracji, ku zadowoleniu właścicieli.


P1010954.jpg



Chłopaki, nie mieli jeszcze dwóch podstawowych rzeczy. Po pierwsze primo, mapy na ich wypaśne GPS-y zakończyły im się w okolicach Belgradu i po drugie primo, nie mieli rozsądnego planu swojej podróży. Otóż hasło ich wycieczki brzmiało –„Osiem krajów w osiem dni” Podobnej głupoty dawno nie słyszałem ale jak się zapewne domyślacie nie powiedziałem im tego, gdyż posiadacze motocykli znanej niemieckiej marki charakteryzują się umiarkowanym poczuciem humoru w odniesieniu do siebie i swoich maszyn. Oczywiście za wyjątkiem posiadaczy tychże motocykli - członków forum AT.
Na swój prywatny użytek wysnułem sobie taką oto teorię ( uwaga, teraz będę się podlizywał ), że przyjemność podróżowania motocyklami, o których mowa, jest tak wielka, że można jeździć nimi bez map, bez planu a nawet bez głowy.
Rozstaliśmy się przyjaźnie ale bez żalu. Na odjezdne Jirzi zakomunikował mi, że on na takim kempingu nie wytrzymałby całego dnia – tak jak bym słyszał Wczesnego Ropucha. Ahoj !


P1010955.jpg



A ja, bez bagaży jadę zwiedzać sobie urokliwe miasteczko Ochryda, malowniczo położone nad jeziorem o takiej samej nazwie.


P1010995.jpg


P1010996.jpg



I tu, wybaczcie ale musze trochę ponudzić o historii.
Najstarsze ruiny miasta pochodzą z okresu rzymskiego. W IX wieku na te ziemie przybyli bracia Cyryl i Metody. Ich zadaniem było szerzenie religii chrześcijańskiej. Misjonarze stworzyli pierwszy słowiański język cerkiewny zwany głagolicą. Później zastąpiono go uproszczoną cyrylicą. Tak powstał alfabet słowiański. Pismem tym zaczęły posługiwać się wszystkie narody wyznania prawosławnego.



P1010946.jpg



Ochryda stała się głównym ośrodkiem sakralnym i kulturowym południowej Europy. Podobno w mieście i pobliskiej okolicy wybudowano 365 kościołów, po jednym na każdy dzień roku.
. Najstarszym zabytkiem Ochrydy jest cerkiew św. Zofii z XI wieku z freskami i imponującym portykiem sięgającym aż do wysokości pierwszego piętra. Niestety, jak to być może dostrzeżecie na zdjęciach, ściany tego zabytku niebezpiecznie się wybrzuszają i pewnie całość niedługo runie.



P1010991.jpg


P1010997.jpg


Na wzgórzu otoczonym murami obronnymi wznosi się średniowieczna twierdza cara Samuila. Z góry roztacza się wspaniały widok na jezioro.


P1010970.jpg



Całkiem niedaleko od twierdzy jest zachwycający kosciółek Św. Jovana Kaneo, który jest turystyczną wizytówką Macedonii.


P1010976.jpg



Główny deptak Ochrydy to skupisko eleganckich butików, sklepów i kawiarni. Pasaż prowadzi do niewielkiego portu i mola, skąd wyruszają statki, zabierające turystów na wycieczki wzdłuż półwyspu.


P1010948.jpg



Ok. 30 km od Ochrydy, na skalistym południowym cyplu przy samej granicy z Albanią stoi klasztor św. Nauma, pochodzący z IX w. Obecne zabudowania są jednak dużo młodsze, gdyż pierwotny monastyr został zniszczony przez Turków. Pochodząca z XVI w. cerkiew św. Archaniołów przyciąga rzesze pielgrzymów, ściągających do grobu św. Nauma, jednego z uczniów Cyryla i Metodego.


P1020018.jpg



Specjalnie dla Andrzeja robię fotki starym zawiasom i drzwiom, które chyba jako jedyne pamiętają Św. Nauma. On, ( Andrzej, of course) się przy takich zdjęciach bardzo rozczula.


P1020028.jpg



Po trzech nocach spędzonych bardzo przyjemnie na campingu Rino jadę sobie dalej w kierunku jeziora Prespa, mniej zagospodarowanego turystycznie a nawet można powiedzieć, że wcale nie zagospodarowanego, co dla jednych będzie wadą a dla innych zaletą.
Droga pomiędzy jeziorami Ochrydzkim i Prespa jest pełna zakrętów i pięknych widoków.


P1020031.jpg


P1020051.jpg



Prespa systemem podziemnych kanałów połączona jest z Jeziorem Ochrydzkim. Woda jest czysta, jest tu więc pełno ryb, które przyciągają nie tylko wędkarzy, ale i rozliczne ptactwo
Jezioro przecinają granice trzech państw Macedonii, Albanii i Grecji. Przy samej granicy z ta ostatnią, prawie na końcu świata, do którego wiedzie jednak gładka asfaltowa droga, jest prywatna plaża o jakże wdzięcznej nazwie Dupeni Beach N 40 51 34 E 21 07 06. Nie ma tam niczego oprócz kilku trzcinowych parasolek i baru.


P1020062.jpg


W barze nie ma niczego oprócz piwa, napojów i lodów, za to z potężnych głośników jedzie turbofolkiem aż piasek się unosi.


P1020064.jpg



Nie ma tłumu turystów choć, stosownie do nazwy, spotkać można kilka Dupeni.


P1020067.jpg



Woda jest czysta, ciepła i niesłona.
Myślę, że to idealne miejsce na zrobienie kiedyś rozpoczęcia sezonu AT i nikt nie przeszkadzałby w pokazaniu okolicznym Fyromom jak się prawidłowo robi tszodę.


P1020073.jpg



Ja wiem, ze nazwiecie mnie zboczeńcem, ale niedaleko od Dupeni Beach jest drugie co do wielkości miasto Macedonii – Bitola a w Bitoli są pozostałości greckiego miasta Heraklea Lyncestis, założonego przez Filipa II Macedońskiego, ojca Aleksandra Wielkiego (Macedońskiego). Oczywiście muszę tam pojechać, głownie dla mozaik, które są ponoć zachwycające a do tego zachowane w doskonałym stanie.
Bardzo przyjemnie jest pochodzić po arenie bez obawy, że za chwile wypuszczą dzikie zwierzę, którego jedynym pragnieniem będzie wygryźć białasowi wątrobę, nawet jeśliby miało po tym zdechnąć w strasznych męczarniach, bo wątroba jużci niejadalna.


P1020081.jpg


P1020083.jpg


P1020084.jpg


A mozaiki oceńcie sami.


P1020087.jpg


P1020088.jpg


P1020089.jpg

Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg P1020090.jpg (557.7 KB, 8 wyświetleń)
__________________
Moja jest tylko racja bo to Święta Racja.
A nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza bo moja racja jest najmojsza i tylko ja ją mam.
( Dzień Świra )
Kocham Łódź
Lewar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem