Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05.05.2013, 18:52   #699
Dubel
Gość


Posty: n/a
Online: 0
Domyślnie

Nad rzeką siedzi krowa i pali trawkę.
Zadowolona, klimat i te sprawy.
Podpływa do niej bóbr, wychodzi na brzeg i pyta:
- Te, krowa, co robisz?
- Aaaa, widzisz bóbr, jaram i jest OK.
- Daj trochę, jeszcze nigdy nie kurzyłem.
- Jasne! Ciągnij macha bracie i poczuj się cool!
Bóbr wciągnął dym i od razu go wypuścił.
Na to krowa:
- Stary, nie taaak! Patrz: ciągniesz macha i trzymasz go w płucach dłuższą chwilę. Zresztą - wiesz co? W tym czasie jak wciągniesz, przepłyń się kawałek pod wodą w dół rzeki, wróć tu i wtedy wypuść powietrze. I mówię ci będzie OK.
Jak uradzili tak zrobili.
Bóbr się zaciągnął, płynie pod wodą, ale już po kilku chwilach zrobiło mu się happy.
Wyszedł na brzeg po drugiej stronie rzeki, walnął się na trawę i orbituje.
Podchodzi do niego hipopotam i pyta:
- Te bóbr, co robisz?
- Aaaa, widzisz hipciu, fazuję sobie trochę.
- Daj trochę stuffu, ja też chcę.
- Podpłyń na przeciwko do krowy. Ona ci da.
Hipopotam wychodzi na brzeg, a krowa wywaliła gały i krzyczy:
- Bóbr, k****, WYPUŚĆ POWIETRZE!

Pewnego razu na religii katechetka pyta dzieci:
- Macie jakieś święte obrazy w domu?
Na to Julek:
- Mam obraz Benedykta XVI!
Katechetka: - Bardzo ładnie, Julek.
Odzywa się Gosia: - Ja mam obraz kardynała Nycza!
Katechetka: - Świetnie, Gosiu!
Odzywa się Marysia: - Ja mam obraz naszego biskupa.
Katechetka: - Wybornie. A Ty, Jasiu?
Jasio odpowiada:
- Nie mam żadnych obrazów.
Katechetka: - Oj, to nieładnie!
Ale szybko Jasiu kontynuuje: - Moja Mama odsiaduje wyrok za obrazę uczuć religijnych i postanowiła, że jak wyjdzie to ich wszystkich powiesi.

Do papieza przychodzi przedstawiciel coca coli:
Wasza Swietobliwosc, mam super oferte - jesli wasi ksieza, beda od teraz mowic:
naszej coca coli codziennej, daj nam panie"
to placimy milion dolarow rocznie.
Papiez tylko pokrecil glowa

- ale my mozemy placic i 100 mln, nie daje handlowiec, za wygrana

Papiez odwraca sie do swojego doradcy marketingu
- jak dlugo jeszcze, mamy kontrakt z ta piekarnia?



Student zdaje egzamin z elektrotechniki, lecz odpowiedzi studenta są poniżej krytyki. W końcu profesor zły, mówi:
- Dam panu trójkę, jeżeli powie pan ile jest żarówek w tej sali.
Student zaskoczony szybko policzył i odpowiada:
- Trzydzieści.
- Nieprawda - mówi profesor, po czym wyciąga z kieszeni żarówkę.

Za rok ten sam student podszedł do egzaminu i sytuacja się powtórzyła. Na pytanie profesora o ilość żarówek odpowiedział:
- Trzydzieści jeden.
Na co profesor z uśmiechem:
- Nieprawda. Nie mam w kieszeni żarówki.
- Ale ja mam.

Młode małżeństwo wybrało się do leśniczówki na noc poślubną.
Koleś poszedł po drewno. Po chwili wraca i mówi:
- Ale zmarzłem w dłonie
- To chodź i wsadź mi między uda, szybko się rozgrzeją - mówi żona
Gość znów wyszedł po opał, wraca, ręce zmarznięte. Oczywiście żona ogrzała je pomiędzy udami.
Mąż załapał temat i po raz kolejny postanowił wyjść po drewno. Wraca i znów użala się na przemarznięte dłonie.
Żona już nie wytrzymała i mówi:
- Że tobie tak k...wa uszy nie zmarzły....


Adam i Jan pewnego słonecznego dnia cięli drzewo piłą motorową. Pech chciał, że Adam ukrócił się o prawą rękę, obciął ją na wysokości barku. Jan szybko chwycił rękę, zapakował szczelnie do foliowego worka i odwiózł kolegę do szpitala i zostawił w rękach najlepszego chirurga w mieście.
Następnego dnia Jan przechodził obok boiska do koszykówki a tam Adam z przyszytą ręką gra, trafia za trzy punkty raz po raz. Jan pomyślał "ten chirurg to jest cudotwórca!". Podszedł do kumpla, pogadali i następnego dnia znów poszli ciąć drzewo. I znów Adam w nieszczęśliwy sposób odciął sobie kończynę, tym razem prawą nogę zaraz przy pachwinie. Jan nauczony ostatnimi wydarzeniami wrzucił odciętą nogę do worka i zawiózł przyjaciela do chirurga.
Kolejnego dnia Jan znów przechodził koło boiska, taka była jego trasa do pracy i po raz kolejny, nie mogąc uwierzyć oczom, spostrzegł skaczącego i biegającego Adama, który wsadzał piłkę do kosza z impetem. Jan pomyślał "no nie wierzę, ten chirurg jest genialny!".
Za kilka dni Jan z Adamem znów cięli drewno i tym razem Adam obciął sobie głowę. Automatycznie, nie zastanawiając się nawet, Jan wrzucił głowę do foliowej torby i zawiózł z korpusem Adama do chirurga. Później wrócił do domu a po kilku godzinach dostał telefon od chirurga:
- Mam złą wiadomość - powiedział lekarz. - Pana przyjaciel nie żyje.
- Och... rozumiem... ale panie doktorze, wierze, że zrobił pan wszystko co pan mógł. To i tak nie mogło się udać...
- Wie pan co... ja się nie obwiniam - odparł lekarz. - Obwiniam pana, bo jakby pan zrobił kilka dziur w tym worku to Adam by się nie udusił.
  Odpowiedź z Cytowaniem