No i się pożegnaliśmy. Z łezką w oku: w końcu trochę lat razem i "tyle pierwszych razów". Miłość była obopólna. Tak wiem, że to tylko motocykl i nie ma co się rozklejać. Ale dla mnie to AŻ MOTOCYKL.
Ukochany wścieklaczek poszedł w dobre ręce. Nawet można powiedzieć, że "został w rodzinie". Niech służy dalej - bo to najfajniejszy motorek na świecie.
ktm.jpg