Kupiłem Afryczkę od Kloszarda z zamontowanym Viperem bez żadnej homologacji. Tłumik był zajebiście głośny, włączał alarmy w samochodach i na początku nawet mi się to podobało ale z czasem zaczęło coraz bardziej wk..wiać. Pieprznąłem więc ten tłumi w kąt (również z tego powodu że mi się nie mieścił pod stelażami) i przesiadłem się na seryjny wydech.
Niedawno kupiłem Leo Vince i jeżdżę non stop bez Db-killera. Ten tłumik jest o tyle fajny że nie jest bardzo głośny, jest owszem głośniejszy sporo od oryginału ale nie wali tak po uszach. Poza tym jeśli chcę jechać cicho to jadę na równym gazie i wtedy na prawdę można spokojnie przejeżdżać pod oknami sąsiadów. Głośny się robi przy ostrym odkręcaniu manety.
Ok a teraz o zaletach głośniejszego tłumika. Niektórzy twierdzą że między bajki można włożyć powiedzenie "loud pipes save lives", ale na własnej skórze przekonałem się np o tym że odkąd jeżdżę na Leosiu ludzie chętniej mi zjeżdżają.
Moim zdaniem głośniejszy tłumik jest OK ale oczywiście w ramach rozsądku. Jeśli ktoś miał przyjemność jechać za bratem Pindora na tym jego czopku to wie o co chodzi