Ech ludzie... pracuje w warszawskim pogotowiu jako Kierowca- Ratownik i uwazam ze nic nie pomoże temu choremu systemowi. Ratownictwo w Stolicy to przewaznie taksówka za darmo, jeździmy do wszystkiego, dosłownie. Od sraczki przez bolesne miesiączki, nadciśnienie, urazy palców, zasłabniecia, pijanych meneli po zatrzymania krążenia, których jest tak na prawde bardzo mało, że o wypadkach nie wspomne. Społeczeństwo Warszawy (mocherowe) nie ma zadnego szacunku do pracy i pracowników pogotowia,. Jak to okreslają "zamawiają " sobie karetke bo im sie nalezy, bo płaca i przynajmniej nie bedą w kolejce w szpitalu siedzieć. A my nie zostawiamy nikogo w domu bo wolimy wywieźć "pacjenta" o np. 22 niż później jeździć do tego samego o 3 w nocy ( Bo ja stara bo ja chora i bede pierwsza w kolejce). Moooże w mniejszych miejscowosciach i na wsiach jeszcze troche tego szacunku zostało. Ale tu w tym cholernym mieście ani troche go już nie ma. Gdyby tylko było mozna gdzie indziej podjać prace w tym zawodzie nie zastanawiał bym sie ani chwili. Wraz z pierwszym wyjazdem w pogotowiu misja zbawiania świata straciła sens. Poza Tym, pogotowie nie jest przecież słuzbą ratowniczą, strazacy, policja wojsko straż graniczna tak, a my jestesmy od macochy. Nam sie nic nie należy. Zycze panstwu milego wieczoru. Jade zbawiać świat
