Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10.01.2011, 22:26   #3
felkowski
 
felkowski's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Warszawka
Posty: 1,482
Motocykl: RD07a
Przebieg: 66666
Galeria: Zdjęcia
felkowski jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 19 godz 27 min 40 s
Domyślnie

Niby impreza nie forumowa, ani nawet nie motocyklowa, ale kurna chatka dziwnym zrządzeniem losu kilku naszych było. Jako moderkowi działu wypadało zobaczyć i kilka słów sprawozdania nakreślić dla pozostałych. Normalnie sobie pojechałem zobaczyć, a co mi tam. Atmosferka miła i miła. Jak przyjechałem to było już ognisko i trochę ludzi. Można było za pieniążki wrzucone do orkiestrowej puszeczki sobie cóś licytować z gadżetów na pamiątkę.

P1030038.jpg

Potem jeszcze można było sobie licytować jeszcze rołdbuka i ruszyć na wyprawę lub wycieczkę. Jako żem leszcz albo lajkonik jak mawiam Miron, ruszamy na trasę wycieczkową. Wyprawowa zaliczała metrowy lub półtora metrowy (jak mawiali niektórzy) bród. Bez smarkla czy jak oni to tam nazywają nie ma co ruszać. No to tym bardziej ruszamy na trasę wycieczkową. No to rołdbuk w grabę, zapinam jedyne i winę. Wine, wine, wine a ja cały czas mam jedyne. Za to jak niemiłosiernie trzęsie. Wokół roztopy, lodowe kratery i dziórska przeokrótne. Ale co mi tam cicho być. Rołdbuk nie wymaga wielkiego wysiłku nawigacyjnego, ale za to trasa też nie. No i tak gonimy co koń wyskoczy. Zwłaszcza, że dość szybko doganiamy poprzedzającego nas pikusia i robi się jeszcze bardziej wyzywająco. ;-) Ryjemy polem jakimiś śniegowymi koleinami i tyłek lata nam na wszystkie strony. Właśnie prezentuje umysłowemu jak to się poruszamy pojazdem szynowym.
- Normalnie widzisz, kiera jest tu zbyteczna – walę pełen skręt w lewo, a my walimy jak w mordę strzelił na wprost koleiną.
- Widziała Pani mojego męża ? A tera walimy pełen skręt w prawo, he he – Nasz bolid posłusznie porusza się koleiną mimo walenia kierą to na prawo to na lewo.
- Wisz, normalnie powinien w takich okazjach jechać wężykiem, wężykiem. Uważasz pan, wężykiem. A tu ni chu,chu –
Jedyne co się dzieje to buja samochodem lekko w prawo i lekko w lewo w rytmie koleiny. Topniejący ciężki śnieg nie wypuszcza tak łatwo. Zwłaszcza, że nasz pojazd do drogowa pchła w porównaniu z poprzedzającym nas Hiluksem. Rozstaw osi mamy taki jak on rozstaw kół. Jakbym miał jakieś podjazdy to niczym kład wjechałbym kolesiowi na pakę i pewnie by tego nawet nie zauważył. Poruszamy się dalej koleiną bujając się na boki niczym tramwaj na lekko krzywych torach. Kręcenie kierownicą na podobieństwo kieratu to w prawo to w lewo wzbudza naszą wesołość. Do czasu gdy koła niespodziewanie pokonują koleinę. Stajemy w poprzek drogi. Trochę osłupiali ogarniamy sytuację. Tylne koła stoją w koleinie. Przód w polu buraków. I choć pod śniegiem buraków nie widać to wesołość się skończyła. Ruszam w przód. Ruszam w tył. Nic. Kręcimy kółkami stojąc w miejscu. No jest fajnie, nie ma co. Całe szczęście, że nikt nas nie widzi. Obciach jak stąd do Radomia. Chyba trzeba będzie wyjść i zapiąć przód ? Próba wyjścia kończy się natychmiastowym powrotem. Głośnym sykiem i piskiem na ustach witam śnieg we wnętrzu moich trampek. Kurde, kurde, kurde wiedziałem. Trzeba było kupić kalosze…kalosze, kalosze. Jedno może nas uratować. But, kuwa but. Daję, pełen pendzel. Wszystkie zaworki prostują się wyganiając wszystkie sześćdziesiąt kucy naszej dwudziesto paroletniej furmanki wprost do wydechu. Kółka pędzą jak wściekłe. Przepiłowały koleinę i jesteśmy normalnie w polu. Na szczęście udaje nam się wrócić jakoś na drogę i jedziemy grzeczniutko dalej na wprost. Żadnych własnych pomysłów. Wyjeżdżamy na bardziej uczęszczaną dróżkę. No, tu normalnie jest lodowisko. Ubity śnieg jest pokryty jeszcze warstwą roztopowej wody. Przy każdej próbie ruchu gazem strzałki obrotomierza i szybkościomierza chodzą równo. Przełożenie jeden do jednego. Normalnie wielka moc drzemie w tym sprzęcie. Jedyne co, to ten krajobraz za szybą wcale się tak nie przesuwa ;-0. Ale cicho być. Drzemy dalej nasze gumo filce. Pewnie nawet gdybyśmy mieli zimówki nie wiele by to zmieniło. Na jakimś zakręcie dopadamy gości z pikusia. Zatrzymali się na siurku czy jak? Łykamy Hiluksa lasem i jesteśmy plac do przodu. Normalnie mam pałer, mam pałer. Dalej jazda to istna nuda. Normalnie nic się nie dzieje. Dwa i pół kilometra do asfaltu i w prawo. Asfaltem tysiąc czterysta do lewego.
- Patrzaj a ło, w tym domu Bąbel mieszka .
-
Normalnie tak się fajnie gada, że z nudów gubimy trasę. Razem z nami gubi ją Miron, który właśnie na tych asfaltach nas dogania. Później nawet przypiekani na ognisku będziem się trzymali, że tak chcieliśmy go wyprowadzić. Niestety on sam odnajduje się szybciej. My w między czasie znajdujemy fajny dom i chcemy już w nim zamieszkać. Ale ja wiedziałem że tak będzie i nie zabrałem śpiworków.

P1030040.jpg
__________________
felkowski
sikanie z wiatrem to chodzenie na łatwizne
felkowski jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem