Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09.10.2010, 18:29   #266
podos
 
podos's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2005
Miasto: Kraków
Posty: 3,988
Motocykl: RD07a
Galeria: Zdjęcia
podos jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 6 dni 14 godz 28 min 34 s
Domyślnie

Dzień dwunasty: Powroty czas zacząć


Raniutko zimno jak diabli, szybko się ubieram i wychodzę na zewnątrz by odkryć ze motorkom też mogło być chłodno.





Po śniadaniu żegnamy się z naszym gospodarzem i ubrani tym razem we wszystko co mamy, zaczynamy zjeżdżać znów MH2 do Wąwozu Todra. Jestem nieco zaskoczony, bo od samego Agoudal prowadzi w dół równiutki asfalt. Po niedługiej chwili dojeżdżamy do pięknego punktu widokowego. Cała dolina widoczna na przestrzeni wielu kilometrów surowe szczyty sięgające horyzontu robią piorunujące wrażenie.







Potem już łykamy kilometr za kilometrem jadąc zakrętami coraz niżej i niżej, mijamy koleje wioski. Przejeżdżając łapiemy obiektywnem lokalne smaczki











Dojeżdżamy do znanego nam z wczoraj odjazdu na MH3 (Gorge-to-Gorge) Ponieważ nie chce nam się jechać jeszcze raz MH3 zrobimy kawałek trasy z poprzedniego dnia ale za to szybkim asfaltem.
Bez emocji dojeżdżamy do Tinerhiru gdzie tankujemy i przebieramy się na lekko – bo tu w dolinach upał jak nieszczęście. Przelatujemy szybkim asfaltem do Boumalne Dades gdzie skręcamy w prawo i zasuwamy w głąb wąwozu o tej samej nazwie.




Dolna część jest mocna zabudowana – wioska ciągnie się za wioską, klasyczna marokańska architektura - budynki z wypalonej słońcem gliny. Oczywiście asfalt i pełna cywilizacja, co kawałek knajpy i hoteliki, sklepiki czy benzyna.








Tutaj tez dociera większość wycieczek, które z autokarów oglądają co ciekawsze miejsca. A trochę faktycznie ich jest. Przede wszystkim na stosunkowo niedługim odcinku jest wielkie nagromadzenie przedziwnych form skalnych od fantastycznie powyginanych i wypukłych wlewek magmowych po piaskowce warstwowe. Dnem doliny płynie rzeka wyrzynając głęboki kanion w czerwonej skale. Na to wszystko wije się droga to dnem to zboczem kanionu. Jest kilka spektakularnych widokowo miejsc na tym odcinku (około 50km), na które ciężko nie zwrócić uwagi.

Pierwszym są wspomniane wypukłe skały







Drugim są zawijaski koło Tidrit gdzie dolinę zagradza 200 metrowa ścian skalna a w niej wycięto zygzaki drogi.









Trzecim jest wspaniały przełom gdzie droga zaczyna się wznosić po zboczu wąwozu ukazując w dole wąskie gardło i niesamowicie zerodowane stoki gór i ściany z rozpadającego się piaskowca









Na deser zostawiam sobie żółwia z Dades – czyli mój własny marokański cel - Meander Podoska. W końcu to magiczne miejsce, przedmiot pięciu lat westchnień, stanął w pełnej krasie u moich stóp. Jest cały mój. Zdobyty. I zawiodła mnie do niego, bez najmniejszego zająknięcia, wspaniała Africa Twin – niezniszczalna i niezawodna. To od niej przecież wszystko się zaczęło. Dzięki niej poznałem wspaniałych ludzi i dzięki nim tu dziś właśnie jestem. Dziękuję Wam za to.




Kilka zakrętów później lądujemy w Msemir, sennej mieścince gdzie zatrzymujemy się i w małej knajpce na balkonie zmawiamy lunch. Zdajemy sobie sprawę, że dalej już nie będziemy na tej wyprawie. Od teraz już wracamy. Smutek przepełnia nasze serca.






Dajemy ostrą dzidę na dół tą samą drogą. Wjazd który zajął nam 2 godziny przelatujemy z powotem w 50 minut. Opony pozamykane, podnóżki poszlifowane.
Jeszcze kilka zdjęć z powrotu do Boumalne Dades i dalej w kierunku na Quarzazate (Warzazat)










Po ciemku meldujemy się na mecie w Bikers’ Home – europejskiej bazie motocyklowych podróżników. To już chyba już tradycja, że każda ekipa zagląda tam po drodze. Zawsze to dobra szansa na dopytanie się o szczegóły planowanych tras czy zrobić serwis lub po prostu odpocząć. Choć dom zamknięty na cztery spusty – dzwonimy na numer namalowany na drzwiach. Peter (właściciel) właśnie z ekipa motocyklistów jest w pobliskiej knajpie na kolacji – wiec proponuje nam to samo. Chętnie to czynimy, bo lunch w Msemir pozostał tylko mglistym wspomnieniem. Jemy grillowane kanapki ze smażonymi rybkami w totalnie lokalnej knajpce dla miejscowych. Są wyśmienite i tanie. Otacza nas gwar i huk i kurz wieczornego arabskiego miasta. Jest zajebiscie, mimo zmęczenia. Po niedługiej chwili podjeżdża pickup wyładowany ekipą chłopaków z europy zachodniej Peterem z żoną i Timem Cullisem – guru afrykańskich poniewierek po Maroko. Zabieramy się z nimi i po chwili ładujemy motocykle do garażu a siebie do środka domu Bikera.



To bardzo przyjemnie urządzony lokal, towarzystwo zacne no i mają PIWO!!!! Bardzo nam to odpowiada. Wieczór mija nam na pogaduchach i wspomnieniach oraz relacjach z awarii na pustyni. Tim słysząc, ze jesteśmy Polakami wspomina Zazigi’ego i po cichu liczy na poczęstunek żołądkowej gorzkiej. Niestety już jej nie mamy. Zmęczeni spadamy w kimono.




Stan budzika: 2321 km, Przebieg 377 km

Następny odcinek (klik)
__________________
pozdrawiam, podos
AT2003, RD07A
------------------
Moje dogmaty
0. O chorobach Afryki: (klik)
1. O Mikuni: Wywal to.
2. O zębatce: Wypustem na zewnątrz!!!
3. O goretexie: Tylko GORE-TEX
4. O podróżach: Jak solo to bez kufrów
5. O łańcuszkach rozrządu: nie zabieram głosu.
6. Lista im. podoska Załącznik 10655
7. O BMW: nie miałem, nie znam się, nie interesuję się, zarobiony jestem.
8. O KN: Wywal to.
9. O nowej Afripedii: (klik)

Ostatnio edytowane przez podos : 12.10.2010 o 10:36
podos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem