Widze, ze tu stare towarzystwo bunkrowe sie budzi. Ja schodzilem mru z ekipa w latach 96-98, glownei polnocna czesc - wejscie PZW bez klatek przez zjazd a potem malpowanie. Ah te wspomnienia dni nad jeziorem w wysokiej i noce pod ziemia.
Trasa wiedzie niestety (chyba ze cos sie zmienilo) poludniowa, sucha czescia korytarzy, ale ogrom i tak robi wrazenie.
Wybralbym sie z wami, ale mala mi sie rodzi w polowie maja wiec wicie-rozumicie.
|