Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Imprezy forum AT i zloty ogólne (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=13)
-   -   rajd galicji - wspomnienia rajdownika (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=6240)

felkowski 12.04.2010 21:34

rajd galicji - wspomnienia rajdownika
 
28 Załącznik(ów)
Czyli słów kilka dla tych co nie widzieli wilka.

Tak się jakoś złożyło, że zanim Sobol wygrzebał się z wyrka zdążyłem pójść do sklepu i zakupić gaśnicę która po degustacji produktów regionalnego rękodzieła sadowników potrzebna była. Nie na wiele się to zdało poza sporym zużyciu czasu. Sobol nadał chrapał w najlepsze. Dopiero mocno drastyczne metody jak śpiewy pod prysznicem przyniosły nieco konkretniejsze rezultaty. Jakoś gdy dobrneliśmy do śniadania okazało się, że ono już się kończy. Zjedliśmy co zostało i poczłapaliśmy do Sambora po kwity. Sambor kazał nam przeczytać początek i kupić mapę. Mapę kupiliśmy, poczatek przeczytaliśmy. Niestety zajeło to nam tyle czasu , że wszyscy już pojechali. Jako, że słonko wyglądało zachęcająco to powyciągałem wszystkie podpinki, membrany i cale to badziewie. Na cholerę mi to. Sobol nawet odkalkował mapę jak mu się to udało a raczej nieudało, jak się potem okazać miało, sam nie wiem. Koniec końców ruszyliśmy ciut świt czyli koło południa. Trasa luzik dwie stóweczki. Opędzim w dwie godzinki potem tor do offu i jeszcze kilka potyczek innej maści. Na koniec popijom, pogwarzym, tatuarze pokarzym.... Taki piękny plan był, a wyszło jak zwykle. Lecim luzakiem dojazdóweczką, aż tu nagle watacha wali na nas z przeciwka. Co jest? Leszcze, pewnie walą na Gpesa i im sie pozajączkowało. Stajem, z poczuciem wyższości wyciągamy z kufra mapę, analizujemy kompas, mapę, wariację i permutację. Na koniec łapiemy za rękaw lokalesa. Panie gdzie jesteśmy? Tu lokales podaje jakąś nazwę w swoim dialekcie. Poczucie wyższości zanika. No może nam się pozajączkowało. To wina rołdbuka obsługiwanego z kufra. Siadamy na przystanku PKeSu i opracowywujemy lekką konstrukcję lotniczą rołdbuka. Mapa złożona na mniejsze kawałeczki i wciśnięta zostaje za tripa.
Załącznik 10959
Wprawdzie przysłania to trochę zegary, ale na co mi zegary. W zasadzie "trochę" to trochę nieprecyzyjne. Zegarów i stacyjki wcale nie widać. Ale po przekroczeniu 60 mapa pod wpływem wiatru wstaje do pionu z szybą. Czyli nie jest źle. Kiedy trzeba widac mapę, gdy zbliżamy się do prędkości okołoradarowych budziki odkrywają swe oblicza. W sumie jest cudownie. Docieramy do szuterka. Luzik te dwa kiloski na anaki są spoko. Namiary rołdbuka się sprawdzają. Po śladach widać wyraźnie nasi tu byli. Tym razem jesteśmy boscy, na końcu szutra doganiamy nawet Lenkę, Wiecznego z wesołą kompanię. Właściwie już niedługo - bo po kilku krzyżówkach - rozwalamy całą kompanię w proch, bo każdy jedzie w swoja stronę. Grunt to rozwalić konkurencję, wtedy jesteśmy bezkonkurencyjni.
Załącznik 10955
Walim dalej. W pewnym miasteczu uwagę naszą przykuwa jakiś fajowo wyglądający kościółek. Jak rzadko nachodzi mnie chęć odwiedzenia świątyni, tak teraz mnie naszło. Turlamy się pyszną dróżką z bazaltowej kosteczki, by zatrzymać się tuż przed bramą kościoła. Z kościoła wychodzi jakiś jegomość, z gestami powitania wali prosto do nas. Wy do księdza Piotra? Zaraz wam otworzę plebanię. Wyjechał gdzieś, ale będzie za godzinkę. Patrzymy z Sobolem po sobie. Tłumaczymy się zmieszani, że kościółek chcemy zobaczyć. Gość otwiera wrota, pokazuje, opowiada.
Załącznik 10941
Gość odnawia malowidła i freski. Ksiądz jest zapalonym motorsem. Zostaliśmy wzięci za kolegów księdza. Po kilkunasty minutach znamy już z opowieści księdza Piotra, historię kościoła, lokalne zwyczaje, jakbyśmy się tu urodzili. Oglądamy w rynku jeszcze wystawę wielkanocnych palm. Najwyższa ma 37 metrów wysokości.
Załącznik 10942
Wracamy na szlak i jedziemy dalej. Spotykamy kolejną załogę, która postanowła się na nasz widok wycofać. Musimy wyglądać groźnie. Grunt to profesjonalna postawa. Dobry przeciwnik to martwy przeciwnik, albo przynajmniej poddany. Koniec końców plac do przodu. Docieramy do Bacówki na Rozdzielu a raczej 'Rządź Elu".
Załącznik 10943
Gdzie diabeł nie może, tam Baba się wkręci ( a może nie Baba tylko Elutka). Conajmniej z tuzin konkurentów jest już za nami. Pora na skonsumowanie przewagi. Ucinamy sobie pogawędkę z szefem na bacówce, popijamy kawkę i zagryzami fusami.
Załącznik 10944
Pełen wypas. Po wyjściu na dwór, czy raczej "na pole' jak się mawia w Małopolsce, okazuje się że pada. Wciągamy kondony i długa. Łapiemy kolejną przewagę sprytem. Wypytaliśmy bacę o Pasierbiec. Kolejny punkt opisany w przewodniku. Wszystko wiemy. Znajdziemy łatwo wielki kościół i droga krzyżowa na trzy hektarowym polu. Nie da się nie zauważyć. Dojeżdżamy do kościoła i ładujemy na łąkę. Nie będziemy łatać po trzech hektarach na piechty. Wyjeżdżam na górę - a tu zonk -świeżo rozepchnięta spychaczem gliniasta ziemia i toniemy. Sobol popukał się w czoło i w ogóle został na twardym. Niestety żadna stacja nie była podobna do altanki na zdjęciu. Sobol coś tam wymachuje rękami. Mięczak, sam se znajdę. Niestety skończyło się to połowicznym sukcesem. Wprawdzie altanki nie znalazłem, ale za to uwaliłem się w glinie po uszy. Stary kościółek nawet znaleźliśmy, ale altanki ni hu hu. Za to spotkaliśmy trzech dzielnych kowboi i jednego garbuska chyba do konika był mało podobny.
Załącznik 10945
Za to miał koszyczek. Może to był czerwony kapturek? Tylko pewnie kapturek miał tam gdzie nie było widać. Otóż kowboje stali w pogotowiu aby złupić orszak weselny panny młodej. Widać było po zapasach w koszyczku, że gotowi byli na długi pościg lub oblężenie. Pognaliśmy dalej. W Limanowej wracamy do taktyki: o drogę pytaj lokalesów. Mape trza umić czytać. Spotkaliśmy kolejnego zawodnika wycofującego się z rajdu. Dobra nasza padają jak muchy. Znaczy rajd o wysokim współczynniku. Ani chybi dobra nasza, jeszcze wygramy. Potem offik i jesteśmy goście. Kolega coś mówił o stromych podjazdach i śliskich kamieniach. Zaraz, zaraz, miał być jeden dwukilometrowy ofik na anaki. To już zaliczyliśmy. Zaczynają się urocze serpentynki. Szkoda tylko, że leje. Woda lejąca się strumieniami gasi sportowe zapędy a'la Rossi. Na szczycie znależliśmy altankę, której bezskutecznie szukaliśmy kilkanaście kilometrów wcześniej.
Załącznik 10946
Teraz trochę luźnego zasuwania, a potem znowu szukanie. Zaraz, zaraz ale dlaczego niektóre odcinki mają po jednym zdjęciu, a inne po kilka? Czytać ze zrozumieniem..... Tak ktoś kiedyś powiedział. Wogóle czytać. Kozystając z padającego deszczu siadamy w altance i obgadujemy strategię. W końcu większość prestiżowych imprez wygrywa sie przy stoliku. Ze zdziwieniem odkryliśmy, że przegapiliśmy jedną stację, bo wydawało nam się... No właśnie, nie wiemy co nam się wydawało. Nie jest najgorzej, będziemy wracać nieopodal, się zrobi. Napieramy dalej. Przed karczmą stoją dwa motory. To nam wystarczy. Idziemy coś wciągnąć. W końcu rajdów nie wygrywa się na głodniaka.
Załącznik 10947

W środku spotykamy Twinberta i jeszcze jednego Tyrolsa. Helloł jak leci. Superrr. My zgubiliśmy jedną stację - mówimy trochę smutni. A oni - my znaleźliśmy tylko jedną. Dobra nasza plac do przodu. Wciągamy żura. Wspaniała sprawa można jechać dalej.
Załącznik 10948

Posileni najlepszą zupą świata walimy ostro dalej. Tyle że nie w tym co trzeba kierunku. Po dłuższym czasie, gdy odkrywamy naszą oszybkę, zawracamy. Po Tyrolsach ani śladu. Znajdujemy właściwy kierunek, ale po jakimś czasie droga nam się kończy. Zostaje nam bród przez rzekę i ostry gliniany podjazd. Sobol się stawia, że niby Sambor mówił, że ma być Izi. Na pewno pomyliliśmy drogę i że szutry już byli. No, nie ma innej drogi i mapa mówi ze to ta. Próbuję podstępu. Sprawdzę tylko czy da radę i zaraz wracam. Rozmiękła glina, ostro pod górę i spore koleiny. Ale są ślady. Nasi tu byli. Jak się troche wypłaszczyło stawiam motor i wracam jak obiecałem. Sobol, spoko jest, dalej juz widać asfalt, dasz radę. Gdy wjeżdżam sobolową sztuką, zaczyna padać śnieg.
Załącznik 10949
No dobra, dalej już dasz radę. Sobol znielubił mnie w jednej chwili. Wiedziałem, że to się tak skończy - mówi przez zaciśnięte zęby. Znajdujemy pustelnię na przełęczy i zjeżdżamy w dół na drugą stronę.
Załącznik 10950
Zaczyna się szlak jakiś przemytników czy partyzantów. Głoszą wielkie tablice z opisamy dla turystów. Przesycha, trzeba przydzidować, nie ma czasu na czytanie tablic. Dzida, dzida, dzida, wynik, wynik.wynik. Znajdujemy totemik z noclegami, zjeżdżamy w dół jest kapliczka.
Załącznik 10951
Walimy jak na zawodowców przystało. Coś nam się wali na odcinku Harklowa Dębno. Harklowej nie ma i od razu zaczyna się Dębno. Tu musi być jakiś haczyk. Powtrarzamy odcinek od kapliczki, no nie ma bramki. Rozkładamy mapę i studiujemy. Jest. Zabytkowy kośćół św Michała. Cel pal tylko jak go znależć.
Załącznik 10952
Znajdujemy. Dzida, dzida, dzida. Walim dalej, na parkingu przy drodze stoi autokar, kilka samochodów i dwa motury. Ani chibi byśmy przewalili. Ale miejsce z twarzy podobne zupełnie do nikogo. Kolesie mówią, że dalej do samych Łapszy nie ma nic podobnego. Łapiemy lokalesa. Panie gdzie to? A ło tam. A to. Tyż. No a to, może wie Pan... A na drugim brzegu. Zapinam jedyne. Panie, tym, z tymi walizami, nie dasz pan rady - woła góral - Tam wąska ścieżka.
Załącznik 10953
Co ja nie dam rady ....ja ? Sobol daje z buta. Mamy dwie skałki. Mamy drzewko, tylko chytrze na boku położone. Jeszcze jaskinia. Sobol mówi - Wyluzuj nie dasz rady. Ja ? Na końcu podjazdu leży drzewo, zaczekaj. Dobra podnieśliśmy drzewo i dzida.
Załącznik 10954
Zamknęliśmy pętlę wokół góry i wióra w dalszą drogę. Zamek w Niedzicy - bułka z masłem.
Załącznik 10957
Żmije też znaleźliśmy.
Załącznik 10956
Dzida w dół. Na granicy ze Słowacją jakoś z przyzwyczajenia zakupiłem morawską śliwową i od razu domyśliliśmy się gdzie jest samoobsługowy markiet. Musi po tej stonie.
Załącznik 10958
Na mapie mielismy wyraźnie wyrysowane, że przebijamy się na drugi brzeg na wysokości Sromowcy. Tyle że juz jesteśmy w Czerwonym Klasztorze. A mostu nie ma. Została nam jeszcze przystań, świątek, skrzyżowanie szlaków i zguba z początku. Skrzyżowanie szlaków typujemy na mapie bez pudła. Przystań widzimy na drugim brzegu. Tylko mostu nie ma. Wpław chyba nie damy rady. Walić regóły. Dzida kładką dla pieszych. Przecież nas nie zamkną. Jesteśmy na przystani. Ale to nie ta. Jeszcze jest w Krościenku no i moze jest wcześniej. Nie pamiętam, byłem tu jeszcze w szkole. Nawet nie było zalewu. Znajdujemy przystań. Znajdujemy krzyżówkę szlaków. I odkrywamy, że jest już ciemno. Zdjęcia bez lampy już nie wychodzą. O dzizas, już po siódmej. Powoli dociera do nas, że możemy nie wygrać próby krosowej na torze. Po krótkiej analizie czasowej odkrywamy: O zgrozo!!!!!! O kurza dupa nawet na rozdanie nagród możemy nie zdążyć!!! Szybka analiza faktów: Komisja sędziowska to Hans i Sambor. Hansa we dwóch zblatujemy opierając dyskusję o bar. Zostaje Sambor. Wystarczy spojżeć.
Załącznik 10962
Dupa, ten ma rury z tytanu, na różnych specyfikach trawione: od paliwa rakierowego po rozpuszczalik nitro. To chyba koniec. Nie uda nam się wygrać rajdu. Szybka, startegiczna decyzja - niczym u generała Pattona. Walić świątka, gaz, gaz, gaz. Olewamy próbę krosową, olewamy rajd, WYGRYWAMY BANKIET.

Zobaczcie co Ci GSiarze na zloty worzą ;-)

mirekpktm 12.04.2010 22:13

Jaculu WIELKIE DZIĘKI

sambor1965 13.04.2010 00:04

Felek wygrales ta relacja u mnie kompresor motocyklowy. Mam nadzieje ze go bedziesz dlugo wozil i nigdy nie uzywal. Dostaniesz go jednak dopiero przed wakacjami ;)

giziu 13.04.2010 09:25

o dziżas krajs, ale relacja z wypadu, paszcza mi opadła.

majek 13.04.2010 10:24

wrruuummmm
no japierdziu. git relacja. takich motocyklistów nam trzeba!
(tylko zdjęć coś w treści ni ma..)

RAFWRO 13.04.2010 10:58

Dzięki takim którym się chce, forum żyje.
Miło się czyta i ogląda.
R

miroslaw123 13.04.2010 12:25

Wypas opis, zresztą rajdzik też:drif:

felkowski 13.04.2010 21:28

Bardzo dziękuję za wyróżnienie i miłe słowa które łechczą mą próżność. Zawsze to miło jest wiedzieć, że jeszcze komuś się to podoba.

Co do zdjęć których ponoć nie widać. Ja widzę wszystkie choć już miałem sygnały, że tyko czerwone krzyżyki są. Ktoś ma jakieś pomysły na tę okoliczność?

Mucha 13.04.2010 21:42

Cytat:

Napisał felkowski (Post 110109)
Co do zdjęć których ponoć nie widać. Ja widzę wszystkie choć już miałem sygnały, że tyko czerwone krzyżyki są. Ktoś ma jakieś pomysły na tę okoliczność?

Zaloguj sie Pan... a nie czytaj z partyzanta...
;)

oskar_z 17.04.2010 21:48

Logowanie nic nie daje, proponuję zmienić przeglądarkę. A swoją drogą świetnie się to czyta. Może felkowski pokusiłbyś się o swój opis całego rajdu? Ci co nie byli chętnie poczytają. Pozdrawiam


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:03.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.