Wieprza kajakiem 2020
Przygodę z kajakami zacząłem wiele lat temu. Lubię wiosłować ale po rzekach. Jeziora mnie nudzą. W moim rejonie ciekawych rzek niewiele i raczej proste i nudnawe. W okolicy komina robiłem wielokrotnie Nidę, Białą Nidę, Czarną Nidę, Wartę a ciut dalej to Wel, Rospuda, Tanew.
JAkiś czas temu kupiliśmy sobie kajak z myślą o tym, że będziemy zwiedzać dalsze rejony Polski i ciekawsze rzeki. Zawsze ciągnęło mnie na rzeki pomorskie. Słupia, Łupawa, Wieprza, Parsęta - coś co nie jest zatłoczone, nie ma masowych spływów, są zwałki z którymi lubię się mierzyć, bystrza, których w okolicy nie mam i dzika puszcza w okolicy. Planowaliśmy ale stanęło na tym , że wedle naszych ustaleń najmniej uczęszczaną rzeką jest Wieprza więc w dobie korony ruszamy w tamtym kierunku chcąc pobyć w samotności, unikać gawiedzi i złapać choć odrobinę spokoju ducha. Po wielu telefonach żeby jak najlepiej ogarnąc logistykę stanęło na tym że lecimy do miejscowości Trzebielino. Tam parkujemy i transferujemy się na Wieprzę bo jest najbliżej. Droga była przyjemna bo nigdzie się nie spieszyło a z rowerami i kajakiem na dachu też się nie pogoni. Musze też kontrolować zamocowanie kajaka bo nie mam specjalistycznego stelaża tylko leży na belkach spięty pasami. Jak popada to się luzują. No cóż. Przerwy robic trzeba. https://i.imgur.com/1UtjXOU.jpg W końcu późnym popołudniem docieramy na bazę. Baza jest tutaj. https://www.google.com/maps/place/54...9!4d17.0902609 Zrzucam rowery i miły Pan Mirek pozwala nam je zostawić w bazie a my tymczasem przemieszczamy się na drugą stronę drogi na łąkę gdzie startuje się na rzekę Pokrzywną - dopływ Wieprzy. Wypożyczalnia ma tam bardzo fajną miejscówkę z wiatami, toaletą, miejscami na ognisko więc gdyby ktos leciał na moto to można skorzystać za niewielką opłatą. Lokalizacja stanicy. https://www.google.com/maps/place/54...8!4d17.0876901 To dosłownie po drugiej stronie drogi. Dodatkowym atutem jest pobliska stacja paliw gdzie można coś zjeść i zaopatrzyć się w napoje. Wygląda niepozornie ale jest więcej niż przyzwoita. Za radą Mirka tam też wystartujemy zamiast lecieć na Wieprzę bezpośrednio to dostaniemy się do niej poprzez Pokrzywną. I to była dobra decyzja ale o tym potem. Tymczasem zrzucam kajak, rozkładamy się z żarciem i rozpalamy ognisko. https://i.imgur.com/m4rMoFJ.jpg https://i.imgur.com/zWtkxaH.jpg Niestety popaduje i na jutro zapowiadają burze więc nie wygląda to najlepiej ale nauczeni latami doświadczeń decyzji o starcie nie zmieniamy nigdy. Jutro start. |
Kajaczki fajna sprawa:) - w moich okolicach polecam Rawkę
|
Rawka super, a ja polecam i zapraszam na Liwiec.
|
I Rawkę i Liwiec być może zaatakuję ad hoc od niedzieli. Dzięki za podpowiedzi!
A temat czytam! Fajne klimaty. |
Liwiec jest trochę nudny. Lepszy Świder, bo węższy i bardziej wartki.
Ale nie w weekend, bo tabuny ze stolicy okupują. Scyzoryk, pisz Pan dalej, bo naród czeka ;-) |
Spokojnie, bez nerwów. Zaraz popłyniemy.
|
Liwiec to zależy jakie odcinki. Chcesz kręty, wąski i wartki? Odcinek od Mokobód w dół będzie Ci się podobać.
|
Świder ma na to mało wody. Byłem w niedzielę
|
Ranek wita nas ładną pogodą. Niespiesznie jemy śniadanie i pakujemy rzeczy do kajaków. W celu zmniejszenia objętości zdecydowałem się na zakup liofilizatów od Neno żebyśmy mogli szybko i w każdych warunkach przygotować sobie posiłek. To był strzał w 10. Oczywiście okazuje się że zabraliśmy za dużo betów i musimy z części zrezygnować. Jedziemy wiec na minimalizm ciuchowy, odpuszczam wodę w butelkach i biorę filtr do wody. Będziemy korzystać z przefiltrowanej wody z rzeki. Razem z nami startuje rodzina z dziećmi na jednodniowy spływ i to jedyna osada jaką spotkaliśmy na rzece tego dnia.
Startujemy. Rzeka jest dość wąska, winkle ciasne a nasz kajak ewidentnie jest za długi. Co jakiś czas haczymy to przodem to tyłem o brzegi i pakujemy się w krzaczory ale przeszkód nie jest wiele i płynie się w miarę sprawnie. https://i.imgur.com/NMYLKyT.jpg Co jakiś czas rzekę przecinają brody, z których korzystają zwierzęta. A zwierzyny tutaj masa. Tej grubszej jak jelenie. Dość powiedzieć że ledwo ruszyliśmy a kilka metrów przed kajakiem dostojnie przemaszerowały dwie łanie gapiąc się na nas zdziwione. Początkowo rzeczka płynie poprzez łąki i pola. https://i.imgur.com/3rCaFqS.jpg Dopływamy do mostu gdzie zrobiono stanicę kajakową. Nawet nieźle choć miejscówka obok drogi i mostu otoczona pastwiskiem to nie jest szczyt marzeń. Ale pomościk jest, cumuje się dobrze i nawet zrobili pochylnię do wyciągania kajaków. Nieźle. https://i.imgur.com/oHmyPRe.jpg Chwila odpoczynku i lecimy dalej. Zaraz za mostem zaczyna się robić ciekawie. Wpływamy w las i zaczyna otaczać nas puszcza. https://i.imgur.com/o5mDJmJ.jpg Wyłazimy zobaczyć co się kryje na brzegu. Las dziwny, kompletnie inny niż na naszej prowincji. Widać ślady, że da się tutaj dotrzeć puszką. https://i.imgur.com/p4yKkg0.jpg Im dalej w las tym więcej drzew. Schodzi mgła a w oddali słychać oznaki burzy. Pojawia się mgła na rzece, robi się ciemno i mrocznie. Klimat jak z horroru. Rewelacja. https://i.imgur.com/wt8TLvl.jpg Pojawiają się też pierwsze niewielkie przeszkody jak również głazy w rzece. Płytko ale trzeba mieć się na baczności. Tłukło i tłukło gdzieś w oddali no i w końcu dopada nas ulewa. Pechowo że w takim miejscu że brzegi są bardzo strome a do tego bagniste i śliskie. Z trudem udaje nam się wydłubać kajak z rzeki i obrócić żeby nie nabierał wody. Garujemy moknąc pod drzewami a ulewa nie bardzo chce odpuścić. Wdrapuję się na skarpę i w oddali widzę jakby ambonę. Idę na rekon bo jak ma padać długo to lepiej ciuchy zabrać, ubrać się cieplej i przeczekać na ambonce. Niestety ambona okazuje się albo niedokończona albo celowo ktoś zrobił ją odkrytą więc lipa. Tarpa rozkładać mi się tez nie chce więc tak czekamy skuleni w krzakach aż odpuści. Trwa to ze 40 minut ale w końcu burza umyka i możemy śmignąć dalej. W sumie fajnie że popadało bo powietrze zrobiło się zdecydowanie lepsze. Gonimy dalej. Jak nas spuszczali na wodę to chłopak coś mówił o przystani i coś tam wspomniał o drzewach owiniętych folią. Właśnie mam je przed sobą więc dobijamy się rozejrzeć ale to raczej nie to bo miały być wiaty ale ich nigdzie nie widać. Idę trochę próbując złapać zasięg. Dopytam bo nie ma co przestrzelić miejscówki na biwak a mamy już ze 20 kilo zrobione więc jak na start to nie ma co się nadto forsować. Udaje się złapać sieć i koleś mi wyjaśnia że to jeszcze mamy z 1,5 godziny do biwaku. Wracam i gonimy dalej. Udaje się dotrzeć do pola namiotowego czy stanicy (jak zwał tak zwał) pod nazwą Mnich. Z dołu wygląda OK. Pomościk, pochylnia (długa i stroma) , schodki. Zapowiada się zacnie więc idę zobaczyć. Niestety jak ktoś coś u nas robi to z reguły nie ma konsultacji z kajakarzami, leśnikami tylko gmina wydrapuje kasę z Unii. Sam pomysł i miejsce świetne ale realizacja to totalna katastrofa. Z daleka widzę że pod nowymi wiatami stoły są zalane woda po deszczu więc dach ciece. Miejsce na ognisku ulokowane z doopy i odkryte. Kibla brak. Kuwa. Idę dalej w głąb a tam stara miejscówka chyba leśników. Stare wiaty na ognisko, suchutko , ładnie, zajebiste miejsca pod namiot, jest gdzie się przesuszyć. Miód. Dobra. Cofnę pod prąd te 100 metrów i zalogujemy się na polu „starym”. Mankament jest taki, że kajak trzeba wyciągać pod górę ale w sumie to ta skarpa jest mniejsza niż ta z pochylnią na nowej stanicy 100 metrów dalej. Oto stara miejscówka. Stolik do roboty, ławy do siedzenia i ognicho pod dachem. Nowej nawet nie robiłem bo rzygać się chce. Klimatu brak, mokro, Częściowo murowane wiaty. Jedyny plus to kosze na śmieci i to spore więc nie ma problemu z pozbyciem się odpadków. https://i.imgur.com/azufeuA.jpg Trochę zmoknęliśmy a i zmarzliśmy więc zabieramy się za paszę. Krem z pomidorów i papryki od Lyo robi robotę na start. Następnie ognicho i gięta. https://i.imgur.com/9bGHniL.jpg https://i.imgur.com/70aiczS.jpg Pomału zapada zmrok. My nieprzywyknięci że tak długo jest jasno. U nas szaro jest około 20 a o 21 to już w zasadzie ciemno. Tutaj jakby z godzina więcej użytkowego światła dziennego jest. https://i.imgur.com/u7m05Qy.jpg Podpatrzyłem u znajomych co kajakują od lat patent z kratą do pieczenia i do kajaka to jest super. Nie trzeba trzymać kija, można wrzucić w zasadzie prawie wszystko i się grzecznie piecze a w tym czasie można się zająć innymi sprawami. Wieczorkiem już po kolacji słyszymy ruch na rzece. Dopłynęli jacyś ludzie dwoma kajakami. Bazę znaleźli w nowych zabudowaniach ale rankiem dostrzegłem że musieli mieć grubo. Suszyli niesamowitą ilość ciuchów jak na 4 osoby więc chyba się skąpali. My tymczasem grzecznie w kimę bo rano start kolejnego odcinka. |
Dla oddania klimatu.
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:54. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.