Czterdziesty kraj
Kilka miesięcy temu z nudów zacząłem liczyć kraje, które udało mi się odwiedzić - wyszło, że na kolejną wyprawę wskoczy jubileuszowy numer 40!:-) Postanowiłem więc wymyślić z tej okazji coś specjalnego, spełnić kolejne życiowe marzenie. Pamiętacie serię książek o Tomku Wilmowskim? Akcja jednej z moich ulubionych książek tej serii dzieje się m.in. w Karakorum i mieście Gilgit. Już sama nazwa Gilgit brzmiała dla mnie magicznie!:-)
Podróż rozpoczęliśmy 27 września w Berlinie całkiem niezłym stresem - pani Helga w okienku na lotnisku powiedziała, że potrzebujemy jakieś certyfikaty, jakieś pakistańskie aplikacje...brrrr. No cóż, telefony w łapę i kombinujemy! https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 Niektórym z nas udało się załadować pakistańską aplikację, innym znależć certyfikat. Ja nie miałem obu tych rzeczy:-). Od Wojtka wziąłem kod QR jego certyfikatu, a problem z aplikacją postanowiłem załatwić niezawodnym uśmiechem. Okazało się jednak, że nie będzie to nawet specjalnie potrzebne, bo w okienku obok służbistej Helgi znaleźliśmy miłą Panią posługującą się językiem naszych przodków!:-). Machnęła ona ręką na certyfikaty i aplikacje i po kilku minutach ukazał nam się taki widok: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 Port Ataturka w Istambule miałem okazję odwiedzić po raz pierwszy i byłem mile zaskoczony - mimo swojej potwornej wielkości szybko odnaleźliśmy właściwy gejt i nawet był czas na małe zakupy. https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 Po kilku godzinach oczekiwania załadowaliśmy się do kolejnego samolotu i po miłej drzemce spotkała nas taka niespodzianka:-) https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 Po odbiorze gratów i wymianie dulków na rupie Talha zapakował nas do auta i ruszyliśmy w długą podróż na północ Pakistanu. https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 Mieliśmy dużo szczęścia planując naszą wycieczkę - załapaliśmy się akurat na koniec miesięcznej pory deszczowej. Po drodze widać było mnóstwo osuwisk, zalanych domów i zniszczonych odcinków jezdni. Droga sama w sobie nie była zbyt dobra, a te uszkodzenia dodatkowo utrudniały jazdę. Na szczęście co kilka godzin robiliśmy przerwy coby rozprostować kości, bo podróż w 6 osób zwykłą osobówką nie była zbyt przyjemna... Po 14 godzinach jazdy dotarliśmy do Raikot, skąd następnego dnia mieliśmy ruszyć w stronę Fairy Meadows. https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 |
Pisz i się nie zniechęcaj:Thumbs_Up:
|
Cytat:
pozdrawiam trolik |
Dawaj trolik. 👍
|
Będzie czytane.:Thumbs_Up:
|
Czyta się.
Wysłane z mojego SM-A528B przy użyciu Tapatalka |
Już czekam na kolejną część
|
trolik1 - czytam.
Trudno się nie przejmować gdy człowiek chce się podzielić wspomnieniami a ktoś to z punktu niszczy... to jakaś masakra dla mnie, chamstwo nie do zaakceptowania - no ale to admini muszą to ukrócić. I dzięki, że ci się chce. Czekam na kolejny odcinek i uwielbiam takie zdjęcia z lotniska - czuć atmosferę wyprawy!!! |
Cytat:
Mam nadzieję, ze ta relacja zainspiruje kogos do podróżowania tak, jak mnie zainspirowały kiedyś relacje Sambora i Innych:-). A zdjęcia z lotniska to dla mnie nowość, bo pierwszy raz leciałem samolotem do motorka:-) pozdrawiam trolik |
:Thumbs_Up:dawaj dalej:)
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:06. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.