Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   OffRoad po Maroko - okiem Blond Świeżynki :) (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=20894)

mygosia 07.05.2014 21:15

Zaufaj mi - jestem weterynarzem!


Uświadamiam sobie, że ze snu wybił mnie chrzęst opon Kajmanowozu na podjeździe. Jest kilka minut po wpół do pierwszej - no to sobie pospałam :)

Zwlekam się z łóżka i idę po swoją torbę [tak, tak, jest równouprawnienie - nie ma lekko, nie ma się żadnych przywilejów, mimo, że jest się słabą białogłową! ;) ] z tak upragnionymi przeze mnie akcesoriami: szamponem, ręcznikiem i szczoteczką do zębów!

Kajman jest cały zziębnięty i mocno zmęczony - ponad 12 godzin za kółkiem, najpierw upał w Marakeszu, potem surowy chłód w górach, a ostatnie kilkadziesiąt kilometrów to wycieńczająca jazda po oberwanej drodze na półce skalnej.

W celach rozgrzewczo-odstresowywujących raczymy się wiśniówką [w ilościach aptekarskich ;) ] i gadamy… o życiu, o śmierci, o przypadkach i zrządzeniach losu…
W końcu idę się myć i ładuję pod kołderkę, próbuję zasnąć, ale nagle słyszę… ŁUP [to było duże łup!]. Eeeee?
- Kajman?
-....
- Kajman! Żyjesz?!
- no.o….
Kamień spada mi serca…

...prosto na nogi, bo gdy Kajman wynurza się z łazienki minę ma nietęgą. I jest jakiś taki… wymięty.
Biedaczek wywrócił się na śliskiej posadzce, waląc przy tym głową w kafelki i rozwalając skórę na łokciu.

Zadaję mu pytania, na które nie potrafiłam odpowiedzieć po moim wstrząśnieniu mózgu [jak się nazywa?, jaki jest dzień tygodnia?, adres zamieszkania?…] - odpowiada z sensem, więc chyba wszystko ok.

Patrzę na łokieć i lecę do motocykla po opatrunki. Kurde - brzydkie, 3-4 centymetrowe poprzeczne przecięcie, które “uśmiecha” się przy zginaniu łokcia. Kombinuję jakby tu zbliżyć i ufiksować brzegi rany - nie mam nic do szycia… Po głowie chodzi mi kropelka [SuperGlue] :D W nocy tymczasowo kleję toto plastrem [muszę przyznać, że jak na prowizorkę, to całkiem fajnie wyszło] i bandażuję.

Kajman powoli robi się dziwnie szarawy. Wpada w hipotermię... Tętno nitkowate...
Przy próbie wstania z łóżka - osuwa się nań z powrotem i odlatuje…

Co robi blondynka wychowana na amerykańskich filmach?

No wiadomo - szast prast po twarzy :) Nie pomogło, to drugi raz, trzeci… coraz mocniej, bo przez chwilę myślałam, że sobie jaja robi… W międzyczasie sprawdzam odruch rogówkowy…

… i skóra mi cierpnie na plecach… odruchu brak - u psów to nie wróży dobrze :/

No to robię raban na cały dom, a w międzyczasie jeszcze kilka razy walę kontrolnie Kajmana po pysku...

----------------------
Mała dygresja - abstrahując od okoliczności, zauważam mimochodem, że kobieca ręka jest jakby stworzona do tej czynności. Plaskacze siadały, aż miło, a dłoń wspaniale się kleiła do policzków ;P
-----------------------------

…. w momencie gdy do pokoju wbiega Wojtek i gospodarz, to z ust Kajmana nagle słychać żałosne
“Gosiu… ale dlaczego mnie bijesz?”
Ufff… poznał mnie. Patrzy całkiem przytomnie… Ale czy na pewno? Może jeszcze raz mu przyłożyć?
;)

Emocje powoli opadają. Chłopaki idą spać. Robię opatrunek na łokieć. Przykrywam Kajmana całą stertą kocy, bo biedak wpadł w dygotki…
...i kładę się spać.
Sen nie nadchodzi. Najpierw nerwowo nasłuchuję, czy Kajman oddycha - gdy kilka razy wydaje mi się, że niezbyt, to wstaję i podchodzę do jego łóżka. A później, gdy już zaczyna spokojnie pochrapywać, to w moim mózgu ciągle przewija się film z całego zdarzenia. Wszystko analizuję i wysnuwam wnioski… oj trzeba było inaczej...

Nie śpię aż do rana.
Ale jestem tak nakręcona, że gdy trzeba wstać, to nie czuję zmęczenia. I w sumie cały dzień jadę na adrenalinie :)

Rano śniadanie, pakowanie… Wczoraj w miasteczku widziałam aptekę. Ciekawe czy mają tam coś co by się mogło przydać. Wchodzę - za ladą oczywiście mężczyzna - i zaczynam trochę na migi, trochę po łacinie, trochę rysuję wzorów [ufff… pani Marszałek byłaby ze mnie dumna :D ],trochę w języku, który wydaje mi się francuskim, a trochę rysuję [niech żyje zabawa w kalambury!]
Nabywam:
- bandaże i kompresy - tutaj bez problemu, po francusku jest podobnie
- H2O2
- potem było ciężej - na słowo analgesia [a wcześniej mówiłam, że jestem lekarzem weterynarii] pan podaje mi buteleczkę z Acepromazyną do iniekcji domięśniowych dla koni i bydła :P Na samą myśl co bym mogła zrobić Kajmanowi po obezwładnieniu tym specyfikiem, przewracam się ze śmiechu :)
Pokazuję łokieć i mówię “analgesia punctata” - i bez problema dostaję 10ml Lignocainy do znieczuleń miejscowych [kurde… taka dystrybucja leków, to raj na ziemi!].
- potem łatwizna - rysuję strzykawki, nić do szycia - dostaję do wyboru z igłą okrągłą, albo trójkątną… No bajer!

Szybko wskakuję na moto, łapię Kajmana wsiadającego właśnie do auta - wrzucam mu zakupy na siedzenie i z uśmiechem mówię:
- Kajman, masz spirytus, to się znieczulaj, wieczorem będziemy szyć.
Jedynka w dół, nie czekam na odpowiedź…


Dzisiaj wszyscy grzecznie jadą w grupie. Przynajmniej na początku, gdy jedziemy asfaltem. Potem zjeżdżamy na cudną szutrówkę.

https://lh5.googleusercontent.com/-B...o/DSC03207.jpg


Wcześniejsza gliniasta czerwień prawie całkowicie ustępuje miejsca skałom w kolorze piaskowym. A zamiast jaskrawozielonej roślinności mamy jakieś żałosne szarawe kępki.

https://lh6.googleusercontent.com/-f...o/DSC03208.jpg


Wtaczamy się z Wieśkiem pod górkę. Reszta nas wyprzedziła - spotkamy ich dopiero wieczorem.

https://lh6.googleusercontent.com/-J...o/DSC03209.jpg

Zaczyna mnie tak śmiesznie boleć głowa. Wczoraj też tak było, i przedwczoraj. Kojarzę fakty - wygląda na to, że przy przekraczaniu magicznej poziomicy 2300m n.p.m. mam pierwsze objawy choroby wysokościowej. Ale jajo! :D
Zatrzymujemy się na chwilkę, w celu odpoczynku, wzmocnienia się batonikiem. Ból głowy ustępuje…

https://lh3.googleusercontent.com/-E...o/DSC03216.jpg

https://lh5.googleusercontent.com/-8...o/DSC03218.jpg

Wyjeżdżamy wyżej i wyżej - i oto stajemy na najwyższym punkcie naszej całej wycieczki - przełęcz Tizi-n-Ouano ok. 2900m npm. Na górze spotykamy grupę Rosjan, z którymi dogadujemy się po angielsku - dziwny jest ten świat ;)

https://lh4.googleusercontent.com/-T...o/DSC03221.jpg

Kilka fotek…

Za DRką jest kanion, ino słabo widać ;)
https://lh5.googleusercontent.com/-D...o/DSC03220.jpg

Taki sobie pomniczek-drogowskaz
https://lh3.googleusercontent.com/-8...o/DSC03223.jpg

...i zjeżdżamy w dół, znów płajem na stromym zboczu. Czasem trzeba minąć osiołki, które z jukami zajmują całą szerokość drogi. Za którymś razem prawie dostaję zawału, gdy po wyprzedzeniu grupy mułów zerkam za wieskiem w tylne lusterko i widzę tylko jakąś postać z pomarańczowymi akcentami w ubiorze stojącą przed zwierzętami.
Przez chwilę jestem pewna, że to Wiesiek, a że jego KTM wylądował w przepaści.

Całe szczęście się myliłam ;) Wiesiek z KTMem po prostu utknęli w oślim korku :)

https://lh3.googleusercontent.com/-N...o/DSC03226.jpg

Pyrkamy wolniutko serpentynami w dół kanionu. Trochę drobnego żwirku zalega. Trzeba być uwaznym, ale jedzie sie przyjemnie i generalnie na luzie.
Im niżej, tym cieplej.

https://lh5.googleusercontent.com/-n...o/DSC03229.jpg

https://lh4.googleusercontent.com/-q...o/DSC03230.jpg

https://lh4.googleusercontent.com/-8...o/DSC03232.jpg

Potem kawałek drogi asfaltowej przez wioski, szybki posiłek regeneracyjny i wracamy na offa.

Omlet - moja główne jedzenie ;)
https://lh5.googleusercontent.com/-f...o/DSC03236.jpg


Początkowo szutrowa, lekko kręta droga leci przez śliczne pustkowie w kolorze brudnopiaskowym.
Tak jak lubię.

https://lh4.googleusercontent.com/-F...o/DSC03237.jpg

https://lh3.googleusercontent.com/-e...o/DSC03239.jpg

Ale z czasem drobny żwirek zamienia się w żwir, żwir w kamyki, a kamyki w kamienie luźno leżące na drodze… Zakręty się zacieśniają. A my lądujemy w korycie, wyschniętej obecnie, rzeki.
Nie jest lekko, w dodatku wśród pionowych skał wąwozu upał coraz bardziej dokucza. DRka jest super motocyklem, ale w kamienistym terenie ujawnia swoją chyba największą wadę - fatalne zawieszenie [po przesiadce z KTMa, to był dla mnie szok ;) ] - tłumienie zero. Ciągłe drgania i podskoki kierownicy męczą okrutnie kończyny górne i obręcz barkową. W dodatku znów zapomniałam dopompować opony, więc nie mogę się rozpędzać na prostych, bo przy natrafieniu na większy kamol czuję mocne uderzenie o felgę [tak, tak, wiem… to karygodne... dobrze, że DRka jest blondi-odporna i dużo wybacza :) ].
Oczywiście zamiast stać na podnóżkach, to siedzę [widzę te Wasze pełne politowania spojrzenia ;) ]. Takie przyzwyczajenie z jazdy konnej, gdzie też wolę wysiadywać galop, niż robić półsiad - lubię ta pracę dosiadem ;) Wstaję dopiero, gdy teren robi się taki naprawdę hardcorowy [piach, doły]. Ale teraz uczę się nowej rzeczy - DRka jest na tyle lekka, że kierując kolanami można wykonywać szybkie skręty i slalomy między co większymi kamieniami - na siedząco, żeby nie było. Ale fajnie!
Pewnie wyważam kolejne otwarte drzwi ;)


W tych najgorszych miejscach nie robiłam zdjęć - wolałam sie nei zatrzymywać ;)
https://lh3.googleusercontent.com/-6...o/DSC03242.jpg

https://lh3.googleusercontent.com/-a...o/DSC03244.jpg

Docieramy na przełęcz, tam spotykamy grupę turystów z Łotwy i Finlandii. Oni z kolei wynajęli motocykle [obute w Enduro Sahara - kurde, lubię te opony!] wraz z marokańskim przewodnikiem. Wyruszyli z Marrakeszu i robią kilkudniową objazdówkę. Tez fajna opcja. Przewodnik wygląda na nieco mrukliwego, ale konkretnego i budzącego zaufanie chłopaka [info dla kobiet: niezłe ciacho! ]. Chwilkę rozmawiamy i powoli staczamy się w dół drogą biegnącą głównie po zboczu, ale czasem schodzącą do koryta, gdzie jedziemy po tak nielubianych przeze mnie luźnych kamieniach.

https://lh6.googleusercontent.com/-c...o/DSC03248.jpg


W końcu urokliwy wąwóz zostawiamy z lewej, a sami jedziemy po jego prawej krawędzi.

https://lh5.googleusercontent.com/-W...o/DSC03254.jpg

Znów jest bajkowo. W momencie, gdy kanion się kończy, a przed nami rozciąga się widok na bezkresną równinę zamieramy w zachwycie.

Niestety nie mam zdjęć, bo wpadam na pomysł, żeby przyjechać tutaj na zachód słońca - wówczas dopiero musi z butów wyrywać.
Ale tak się złożyło, że troszkę popsuła się pogoda, że była kolacja, że były inne rzeczy do zrobienia :(
Ech….

Po dalszych kilkunastu minutach docieramy do miasteczka, gdzie czeka już reszta grupy. Chłopaki z DRzet zmianiają olej, Wojtek zmienia tylne koło w 1190. No i niestety lewa laga mastodonta się zrzygała. Do cna chyba :/

https://lh4.googleusercontent.com/-Z...86588611_n.jpg
© Wojtek

Ja w ramach serwisu klepię moją DRkę w zakurzony zadek, a potem wskakuję pod prysznic, aby zmyć trudy dzisiejszego dnia, przebieram się w spódnicę i glebię w cieniu z książką :D

https://lh3.googleusercontent.com/-u...o/DSC03258.jpg

Widok z "tarasu" - tuż pod nami mieszkają ludzie. I osioły :)
https://lh4.googleusercontent.com/-p...o/DSC03259.jpg

Po odpoczynku i kolacji pora na gwóźdź programu - szyjemy Kajmana :D
Mam właściwie wszystko czego potrzeba z wyjątkiem pęsety i igłotrzymacza:/
Ale… jeszcze nigdy tak nie było, tak żeby jakoś nie było! - po przeglądzie narzędzi znajduję coś, co się nada - multitool i kombinerki :) Z braku laku, dobry kit! Jeszcze tylko spirytus do odkażania pola, rąk, narzędzi i zabieramy się się z Wojtkiem do pracy.


https://lh6.googleusercontent.com/-1...o/DSC03265.jpg
© nie wiem kto :)

https://lh3.googleusercontent.com/-a...o/DSC03264.jpg

On jest głównym anestezjologiem - tłum obserwatorów - znieczulenie idzie mu pięknie!
Potem ja biorę narzędzia w dłonie… wszyscy jakoś wolą siedzieć pod baldachimem i przeprowadzać super interesujące dyskusje. Mając czasem w pracy do czynienia z mdlejącymi mężczyznami uważam, że to świetny pomysł. Asystuje Wojtek. Szybko zmierzcha, więc w ruch idą czołówki.

Tak to wyglądało w czasie…

https://lh6.googleusercontent.com/-r...18037851_n.jpg
© Wojtek


Pierwszy szew wyszedł nieładnie, drugi tak se, trzeci to już super!


Muszę pochwalić Kajmana - dostał naklejkę za odwagę!

http://bestom.pl/site_media/images/a..._seria_12s.jpg
© bestom.pl

Wrzucamy wszyscy na luz. Puszczamy muzyczkę. Delektujemy się delikatnymi drinkami - Kajman straszy, że jutro najdłuższy odcinek, że dość ciężki, że rano pobudka - nie ma co szaleć.

Powoli schodzi ze mnie całe napięcie ostatnich kilkudziesięciu godzin.
Błogo...

mikelos 07.05.2014 21:43

Ryj mi się cieszy gdy czytam, banan tym większy że moja dr wygląda dokładnie tak samo, więc prawie czuję że tam byłem ;) Zdjęcia obłędne - to jest chyba dobry termin na Maroko.

puszek 07.05.2014 22:24

Widzę,że co poniektórym walenie Kajmana po pysku bardzo się spodobało... szkoda,że mnie tam nie było:D:at::D

Lepi 07.05.2014 23:26

A co? Też byś chciał ta dostac? :D

Czyta się świetnie.

Czupakabra 08.05.2014 09:35

Cytat:

Napisał mygosia
Po odpoczynku i kolacji pora na gwóźdź
programu - szyjemy Kajmana

Zajefajne zdjęcie, jestem pełen podziwu dla pacjenta i lekarza prowadzącego :D
Wciągajace :lukacz:

Ludwik Perney 08.05.2014 09:48

Mygosia, na tę opowieść czekałem :-) Rewelka! Pełć piękna uratowała brzydką, ale dla równowagi w przyrodzie naprała jej przedstawiciela po pysku :-)

igi 08.05.2014 10:17

Cytat:

Napisał mygosia (Post 378120)

...Wszystko analizuję i wysnuwam wnioski… oj trzeba było inaczej...

Masz racje ja jeśli chodzi o reanimacje płci przeciwnej zawsze zaczynam od usta usta ;)

mygosia 08.05.2014 11:24

;)

Lepi - dobrze wiedzieć.
:D

do przyszłego tygodnia będę wyjechana - trzymacie się ciepło!

Boski-Kolasek 08.05.2014 14:41

A moze jakies nazwy miejsc gdzie zostawaliscie na noc?

kajman 13.05.2014 10:36

Witam
Co by nie mówić - ja pamiętam , czy wiem, tylko o dwóch ostatnich walnięciach w twarz - ale szczęka mnie bolała cały następny dzień - wiec musiało ich być kilka i do tego niezłej mocy

No cóż - trzeba powiedzieć sobie że nie wiem czy Gosi nie zawdzięczam tego że w ogóle wróciłem "z tamtąd" - bo wcale nie chciałem wracać. Nawet będąc "tam" byłem podirytowany że Gosia ciągnie mnie z powrotem

Ehh - może nie będę tego opowiadał .......


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:35.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.